Zdążysz wypięknieć na Święta ? :D
Dzisiaj kontynuuję wyzwanie Trusted Cosmetics i będę Wam opowiadać o moich sprawdzonych kosmetykach do pielęgnacji ciała. Oczywiście o tych, których używam aktualnie przygotowując się na zimę w pełni ;). Są to przeważnie balsamy do ciała, bo właśnie nawilżenie stawiam na pierwszym miejscu!
Jeśli chodzi o tego typu produkty to nie mam takich, których trzymałabym się od dawna. Raczej zużywając jeden sięgam po zupełnie inny w ramach "testowania" :D... poza dwoma wyjątkami. Pierwszy z nich to produkty firmy Palmer's, do której przekonałam się będąc w ciąży i które faktycznie sprawdziły się u mnie idealnie. Wtedy najbardziej przypadł mi do gustu balsam przeciw rozstępom. Dzięki niemu nadal cieszę się brzuszkiem bez tygrysich pasków !
Po ciąży nastał czas intensywnej regeneracji i powrotu do dawnej figury. W tym miejscu znowu sięgnęłam po balsam Palmer's, ale tym razem po wersję ujędrniającą z koenzymem Q10. Produkt ten jest dla mnie mistrzostwem świata. Pachnie identycznie jak poprzedni, a trzeba przyznać, że do tej czekoladowej woni już zdążyłam się przyzwyczaić. Balsam świetnie nawilża i natłuszcza skórę. Dobrze się wchłania, ale pozostawia pewną "warstwę komfortu", która sprawia, że skóra jest napięta, miękka i elastyczna.
Drugi wyjątek od reguły to olejek Babydream fur mama. Dla mnie to kosmetyk bardzo wielofunkcyjny. Za pierwszym razem kupiłam go z myślą o olejowaniu włosów (TUTAJ) i faktycznie sprawdził się rewelacyjnie. Natomiast, gdy spadła na mnie nowina o błogosławionym stanie z chęcią używałam go w pierwszych miesiącach smarując jeszcze wtedy całkiem płaski brzuch :D. Ale wiecie - lepiej zapobiegać niż leczyć! A teraz świetnie sprawdza mi się do pielęgnacji i natłuszczania całego ciała. Zimno, brzydko, deszcz leje, wiatr hula, skóra jest sucha i woła o pomoc... i wtedy wkracza on - olejek Babydream ! Kilka użyć i po problemie.
I to byłoby na tyle moich sprawdzonych kosmetyków :). Ale pokaże Wam także kilka, które aktualnie stoją na mojej półce. Jest to balsam o przepięknym malinowym zapachu od Indigo. Kosmetyk świetnie się wchłania, nawilża i pozostawia skórę miękką, ale nietłustą. Dlatego też używam go, gdy moja skóra nie jest mocno przesuszona, czy podrażniona.
Pozostając przy firmie Indigo koniecznie muszę Wam wspomnieć o świetnym masełku shea. Pachnie niebiańsko (chyba jak wszystkie kosmetyki tej marki) i bardzo bardzo mocno natłuszcza. Zatem na zimę nadaje się w sam raz! Ja najchętniej nakładam go w miejsca najbardziej suche takie jak łokcie, kolana,dłonie, czy stopy.
Ostatni już produkt z mojej balsamowej kolekcji to balsam Venus. Pachnie pięknie, ale nie jest to jakieś cudo. Nabyłam go podczas promki w Rossmannie i niestety okazał się bardzo przeciętny. Delikatnie nawilża, w ogóle nie natłuszcza, jest wodnisty i wchłania się do zera. Na minusowe temperatury nie jest odpowiedni.
Mój przegląd balsamowy uważam za zamknięty :D. Chwalcie się swoimi ulubieńcami w tej dziedzinie !