Strony

Jak ochłodzić blond drogeryjną farbą ? - Syoss PROFESSIONAL PERFORMANCE, KREM TRWALE KOLORYZUJĄCY SALONPLEX 10-5 BLOND LOS ANGELES

Drugie podejście i zaskakujące efekty !



Dzisiaj mam Wam do pokazania efekty koloryzacji, którą przeprowadziłam na początku lipca. Wybaczcie takie opóźnienie, ale mam ostatnio mało czasu... Zwlekałam nie tylko z publikacją, ale także z wykonaniem zabiegu. Powodem było moje niezdecydowanie odnośnie kolejnej farby. Jednak czas imprez okolicznościach zmusił mnie do szybkiej decyzji. Stojąc przed drogeryjną półką z farbami byłam totalnie zdezorientowana. Ostatecznie, żeby nie kombinować (i nie skompromitować się w razie wpadki) wybrałam farbę Syoss, żeby dać jej jeszcze jedną szansę. Farbowałam nią włosy 4 miesiące temu - tu efekty. Tym razem, by nie popełnić tego samego błędu co poprzednio, kupiłam dwa opakowania.

Po zmieszaniu zawartości utleniacza z farbą nałożyłam mieszankę na odrost i odczekałam ok. 35 min. Następnie moja kochana siostrunia ♥ rozprowadziła farbę na długości. Kolejne 10 minut spędziłam w oparach smrodu nie z tej ziemi zamknięta w łazience. Przez cały proces koloryzacji towarzyszyło mi pieczenie skóry głowy.

Po upływie czasu zmoczyłam włosy i spieniłam farbę. Już wtedy czułam, że skóra jest wrażliwa. Spłukałam farbę i spieniłam ulubiony szampon po czym spłukałam i nałożyłam na odciśnięte z wody włosy maskę dołączona do opakowania. Również spłukałam. Podczas całego zabiegu wypadło mi nieco więcej włosów niż zwykle.




Przez kolejne 24 h zmagałam się z jakąś dziwną wrażliwością skóry głowy. Lekkie pieczenie i nadwrażliwość minęły dopiero po kolejnym myciu. Mam wrażenie, że farba mnie uczuliła.

Kolor wyszedł na prawdę całkiem fajny. Odrost nie złapał w 100 % i widać, że włosy u nasady są nieco żółte. Z kolei te na długości są chłodne i prezentują się na prawdę świetnie.

Myślę, że gdybym zaczęła używać tej farby regularnie to uzyskałabym, w końcu mój wymarzony chłodny blond. Niestety nie mogę tego zrobić, bo boję się kolejnej reakcji alergicznej. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak fryzjer 🙀.


Czytaj dalej

Dodaj sobie blasku - LUMI STROBING Rozświetlacz w płynie DRY CHAMPAGNE

Srebrzysty i iskrzący



Nie wiem jak Wy, ale ja jestem wielką fanką błysku! W makijażu oka zawsze stawiam na choćby minimalny blask, a rozświetlenie twarzy to u mnie punkt obowiązkowy. Nieważne, że żar leje się z nieba... po prostu pominięcie rozświetlacza to dla mnie kaleczenie rzemiosła.




Spotkałam się z zasadą - "masz mieszaną cerę ? Rozświetlacz nie jest dla Ciebie". Ja jestem posiadaczką cery mieszanej, która wyświeca się w strefie T, ale absolutnie nie przeszkadza mi to w używaniu rozświetlacza. Uwielbiam podkreślać szczyty kości jarzmowych, a także nos i brodę, czyli dość problematyczne strefy.




Dzisiejszy bohater to rozświetlacz w płynie od marki Revers, czyli Lumi Strobing w kolorze numer 04 Dry Champagne. Więcej informacji o nim znajdziecie TU. Produkt zamknięty jest w plastikowym pojemniczku z pipetką o pojemności 15 ml. Konsystencja jest dość gęsta i trochę trudno wydobyć ją z opakowania. Barwa na pierwszy rzut oka wydaje się ciepła. Jednak po rozprowadzeniu na skórze deklaruje się w zimnym odcieniu srebra z nutką różu. Zakupicie go TUTAJ za około 15 zł.




Rozświetlacze płynne nie są moimi faworytami. Zwykle sięgam po te w kamieniu lub sypkie. Z produktem Revers musiałam nauczyć się współpracować, bo wcześniej nie miałam okazji używać takiej formy rozświetlacza.

Mam dwa ulubione sposoby aplikacji rozświetlacza Lumi Strobing Revers. Pierwszy to wklepywanie produktu gąbką na jeszcze wilgotny nieprzypudrowany podkład. Następnie zacementowanie, czyli puder i konturowanie. Rozświetlacz daje efekt gładkiej, mokrej tafli. Prezentuje się dość intensywnie, więc nie muszę wzmacniać go dodatkowo sypkim produktem.




Drugi, zdecydowanie częściej wykonywany przeze mnie, zabieg to rozświetlanie ciała przy pomocy Lumi Strobing. Najlepiej sprawdza mi się w formie zmieszanej z balsamem. Do porcji balsamu dodaję 3 - 4 krople produktu. Rozświetlacz świetnie łączy się z balsamem do ciała. Przy takiej mieszance uzyskuje piękną połyskującą tafle. Jednak miejcie na uwadze fakt, że rozświetlacz ma chłodne tony, więc przy mocnej opaleniźnie będzie się wyróżniał. Dla bladziochów powinien być w sam raz, bo nie przyciemnia skóry.




Próbowałam również zaaplikować go solo na ciało. Jednak ciężko go rozprowadzić skutkiem czego robią się plamy. Mam na myśli takie skoncentrowane drobinki w jednym miejscu, które nie sposób rozetrzeć.


Jakie są Wasze ulubione sposoby aplikacji rozświetlacza w płynie? A może wolicie wersję sypkie ?


Czytaj dalej

Czy cena zawsze idzie w parze z jakością ? - Cienie do powiek NEW CITY TRENDS, PROFESSIONAL EYESHADOW PALETTE

Jakość nie powala 😢



Nie jestem specjalistą w dziedzinie makijażu, ale uwielbiam się malować 💗. Chłonę mnóstwo filmików makijażowych i przepadam zarówno za tymi artystycznymi jak i tymi codziennymi. Na te typowo instagramowe niestety sobie nie pozwalam, bo nie mam tak dużo czasu na zabawę cieniami. Bardzo lubię robić makijaże użytkowe i wzbogacać je drobnym akcentem kolorystycznym. Zazwyczaj sięgam więc po palety o stonowanych i neutralnych barwach. Dzisiaj mam Wam do pokazania paletę utrzymaną właśnie w takich bardzo wyważonych i codziennych kolorach. Mowa o paletce Revers New City Trends Set 1 w numerze 03.




"NEW CITY TRENDS 
PROFESSIONAL EYESHADOW PALETTE, Cienie do powiek
to kompaktowa paleta idealnie dobranych cieni do powiek. Zestaw zawiera 6 nowych odcieni o różnorodnych efektach wykończenia - od matowych przez satynowe po metaliczne. Dzięki intensywnej pigmentacji możesz stworzyć wyrazisty, efektowny makijaż oczu, który utrzyma się przez cały dzień. Wysoki poziom nasycenia koloru i delikatna konsystencja zapewnia bezproblemową aplikację - cienie doskonale się rozcierają i dobrze przylegają do skory. Zestaw odpowiedni do makijażu dziennego oraz wieczorowego."*

* więcej znajdziecie TU


Paleta jest mała i poręczna, wykonana z plastiku. Niestety nie posiada lusterka. Zapakowana była w kartonik. Paletę zakupicie TU za niecałe 15 zł.




Przedstawię Wam teraz kolory. Niestety nie posiadają one żadnych nazw, ani numerów, więc po prostu zacznę od lewej strony. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że kolorystyka jest bardzo fajna. Jednak w miarę użytkowania zaczęłam zauważać niedociągnięcia. Paleta nie posiada matowego beżu, który moim zdaniem powinien znaleźć się w każdej paletce. Robiąc makijaż paleta Revers muszę posiłkować się inną posiadającą matowy beż, który używam na ruchomą powiekę jako podkład lub pod łuk brwiowy.




Zamiast matowego beżu w palecie Revers znajduje się biały mat (dodam, że to jedyny mat w palecie), który jest totalnie nieużytkowy. Konsystencją przypomina kredę. Osypuje się i właściwie nie da się go połączyć z innym kolorem. Podczas blendowania pigment wytrąca się do zera.

Kolejny po białym jest kolor przypominający beż przełamany pistacją - tak wygląda w opakowaniu. Na powiece prezentuje się jako satynowe srebro. Krycie ma znikome, a konsystencja jest dość sucha.




Kolor numer 3 to jeden z lepszych w tej palecie. Ma przepiękna barwę metalicznego brązu. Utrzymany jest w ciepłej tonacji. Ma masełkową konsystencje. Wystarczy odrobinę zanurzyć palec, żeby wydobyć maksymalny pigment i to bez użycia mokrej bazy. Łatwo się przyczepia do powieki, świetnie rozciera i łączy z innymi kolorami. Ładnie się utrzymuje i posiada pełne krycie. Mi służy jako nabłyszczenie centralnej części powieki ruchomej. Jako takie zwieńczenie całości.

Numer 4 to metaliczne złoto. Żałuję, ale w tym przypadku konsystencja nie jest tak dobra jak w przypadku metalicznego brązu nr 3. Złoto jest znacznie bardziej suche. Przy próbie aplikacji cień się zbryla i tworzy jakieś dziwne grudki. Trzeba trochę popracować, żeby uzyskać tafle. Kolor ma prześliczny - takie stare złoto. Krycie również na dobrym poziomie.




Numer 5 to satynowy brąz. Posiada maleńkie drobinki przez co nie mogę zaliczyć go do matów. Utrzymany w chłodnej tonacji. Konsystencja jest całkiem fajna, nie jest zbyt suchy i łatwo się rozprowadza do chmurki. Krycie na średnim poziomie.

Ostatni cień w palecie to satynowa szarość. W opakowaniu wygląda trochę jak czerń, ale nią nie jest. Na powiece wypada szaro i trochę jakby brudno. Ma miękką konsystencję podobnie jak poprzednik. Nie posiada pełnego krycia, ale mimo wszystko da się nim wzmocnić zewnętrzny kącik oka. Łatwo się rozciera i łączy. Kolor trochę kłopotliwy w blendowaniu.




Myślę, że jako paletka startowa jest w stanie komuś posłużyć. Mi brakuje w niej kilku kolorów, a niektórych bym się po prostu pozbyła. Szkoda, że nie posiada więcej matów. Z pewnością byłabym bardziej usatysfakcjonowana, gdyby zamiast tych satynowych cieni były maty. Metaliczne cienie są jeszcze w stanie się obronić, choć złoto się bryli. Co jest dość dziwne. A kredowa biel totalnie nie odnajduje zastosowania w moim makijażu.


Byłam pełna nadziei wybierając te paletę. Żałuję że nie sprawdziła się tak dobrze jak inne kosmetyki marki Revers.


Czytaj dalej

Nowość w pielęgnacji moich włosów - łagodny szampon Khadi Shikakai

Nawilżenie i połysk



Jeśli wybieracie się na zakupy włosowe to najpierw przeczytajcie ten wpis 😁. Jest duże prawdopodobieństwo, że zapiszcie na liście dodatkowy szampon.

Szampon Khadi Shikakai mam w użyciu od miesiąca i myślę, że to odpowiednia pora by powiedzieć o nim kilka słów. Już jutro czyli 15 lipca będzie miała miejsce premiera tego produktu.



Szampon Khadi Skikakai  

"Ajurwedyjski szampon z Shikakai od Khadi to bogaty w naturalne składniki, delikatny, ale skuteczny kosmetyk, który przeznaczony jest do codziennego mycia wszystkich rodzajów włosów. Szampon wykazuje działanie nawilżające, wygładzające i nabłyszczające. Odświeża i odżywia skórę głowy oraz wzmacnia i chroni strukturę włosów. Szampon ten jest idealny dla osób rozpoczynających swoją przygodę z naturalną pielęgnacją włosów.





Składniki potwierdzające skuteczność szamponu:

Shikakai - wzmacnia cebulki, stymulując wzrost włosów. Nadaje włosom gładkość i jedwabisty połysk oraz ułatwia ich rozczesywanie.    

Aloe Vera - utrzymuje odpowiednią wilgotność włosów sprawiając, że są intensywnie i długotrwale nawilżone.    

Brahmi - dzięki zawartości przeciwutleniaczy chroni i wzmacnia skórę głowy oraz strukturę włosów, jak i zapobiega podrażnieniom.

Kosmetyk w 99,8% naturalny. Nie zawiera syntetycznych barwników, zapachów i konserwantów, wzmacniaczy kolorów, nadtlenków, amoniaku oraz innych dodatków chemicznych. Posiada certyfikat Cosmos Natural."


Skład:



Aqua, Lauryl Glucoside, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Coco-Glucoside, Glycerin, Erythritol, Sodium Coco Sulfate, Sodium PCA, Azadirachta Indica Leaf Extract, Eclipta Prostrata Extract, Centella Asatica Extract, Betaine, Lawsonia Inermis Extract, Acacia Concinna Fruit Extract, Sodium Levulinate, Potassium Sorbate, Emblica Officinalls Fruit Extract, Citrus Reticulata Peel Oil, Parfum, Limonene, Citral, Citronellol, Eugenol, Earnesol, Geraniol, Limonene, Linalool




Kosmetyk zamknięty jest w plastikowej buteleczce z ukrytym dozownikiem "na klik" o pojemności 210 ml. Konsystencja nie jest zbyt gęsta, zabarwiona na brązowo. Szata graficzna jest stonowana, utrzymana w kolorach natury.




Szampon stosuję przy każdym myciu, czyli zazwyczaj co drugi dzień, ale zdarza się, że także codziennie. Kosmetyk bardzo dobrze się pieni. Już niewielka ilość wystarcza na rozprowadzenie produktu i umycie skóry głowy. Wydajność zatem jest bardzo dobra. Szampon plącze włosy podczas aplikacji i dokładne dotarcie do skóry jest nieco utrudnione. Włosy na długości nie myję nim bezpośrednio tylko przeciągam po nich pianą. Po spłukaniu zawsze nakładam odżywkę na włosy od ucha w dół. Jest to mój rytuał, którego nigdy nie pomijam. Włosy nie sprawiają wiele trudności przy rozczesywaniu.




Włosy po użyciu szamponu Khadi Shikakai są niezwykle błyszczące! Znacznie bardziej puszyste i odbite od nasady. Zauważam także poprawę poziomu nawilżenia szczególnie na końcówkach, na których najbardziej widać zniszczenie. Skóra głowy jest odświeżona i dobrze oczyszczona, ale nie podrażniona. Składnik Shikakai ma wpływać korzystanie na cebulki włosów i stymulować ich wzrost. Na tą chwilę nie zauważyłam nowych włosów, ale też czas stosowania jest zbyt krótki. Jeśli coś nowego pojawi się na mojej głowie to na pewno dam znać 😊.




Moim zdaniem szampon świetnie sprawdzi się w codziennej pielęgnacji. Posiada łagodne detergenty, aloes (już na trzecim miejscu w składzie!) oraz bardzo dużo ekstraktów. Nie zawiera silikonów, ani substancji obrażających włosy, czyli tych które się nadbudowują i trzeba je później usuwać szampanem z silnym detergentem.




Pomimo tak przyjaznego składu całkiem nieźle utrzymuje świeżość włosów.  Zazwyczaj szampony nie zawierające w swoim składzie mocniejszych zdzieraków bardzo szybko powodują u mnie przetłuszczanie się skóry głowy. W takich przypadkach zmuszona jestem myć włosy codziennie. Szampon Khadi Shikakai używam z powodzeniem co drugi dzień i nie narzekam na "przyklap" przy skórze 😁.


Czytaj dalej

Zwiększ trwałość makijażu przy pomocy odpowiedniej bazy - Revers utrwalająca baza pod makijaż PRO FIXER MAKE-UP BASE

Niezawodna ?



Dzisiejszy post będzie poniekąd kontynuacją ostatniego wpisu dotyczącego podkładu od marki Revers. Poruszałam w nim wątek trwałości podkładu Naked Skin Match, która w połączeniu z dzisiejszym bohaterem znacznie się zwiększa. Mowa o utrwalającej bazie pod makijaż PRO FIXER MAKE UP BASE, po więcej szczegółów zapraszam TUTAJ.




Baza zamknięta jest w szklanej buteleczce z pompką o pojemności 30 ml. Produkt jest bezbarwny i bezwonny. Konsystencja jest gęsta, ale bardzo lekka, określiłabym ją jako żelowa.

Bazę aplikuje bezpośrednio na czystą cerę po uprzednim wklepaniu w nią kremu. Produkt ma silikonową, dość gęstą konsystencję, ale rozprowadza się bardzo przyjemnie. Ze względu na fakt, że baza jest silikonowa aplikuje ją tylko w najbardziej problematyczne strefy mojej twarzy tj czoło, nos i broda. Nie przeciągam jej na policzki w obawie przed zapchaniem cery.




Buzia po nałożeniu produktu natychmiast się wygładza, pory są wypełnione i praktycznie niewidoczne. Nie czuje ściągnięcia, a wręcz przeciwnie mam wrażenie, że skóra jest elastyczna. Twarz jest miła w dotyku i zmatowiona. 




Nałożony na bazę podkład trzyma się bez zarzutu. Świetnie chwyta się skóry bez względu, czy nakładam go gąbką, czy palcami. Miałam jakiś czas temu doświadczenie z bazą silikonową, po której podkład się wręcz ślizgał i podczas wklepywania odklejał... Na szczęście w tym przypadku nie ma o tym mowy. Zaznaczę jednak, że bazę Revers stosowałam pod podkład tej samej marki. Zatem możecie mieć pewność, że oba produkty świetnie ze sobą współpracują.




Jeśli chodzi o trwałość makijażu po nałożeniu bazy to jest na prawdę na wysokim poziomie. Miałam okazję użyć jej szykując się w ubiegłą sobotę na wesele i makijaż przetrwał prawie 10 h. W między czasie przypudrowałam go tylko dwa razy i to dosłownie odrobinkę. Mam problem z innymi bazami, bądź podkładami nałożonymi bez bazy. Zazwyczaj przy próbie użycia bibułki matującej trochę podkładu nią zbieram i powstaje prześwit. Przy użyciu bazy Revers nie miałam z tym problemu.

Podczas użytkowania produkt mnie nie zapchał, nie uczulił ani nie podrażnił. Nie działał też negatywnie na zmiany skórne, które leczę dermatologicznie.




Produktów tego typu nie używam codziennie, bo też nie robię makijażu każdego dnia. Jednak miałam trochę czasu, aby przetestować ją dokładnie w każdych warunkach (nawet plus 35 stopni) i jestem z niej na prawdę zadowolona. Spowalnia wyświecanie się w strefie T, pomaga równomiernie rozprowadzić podkład i świetnie go utrzymuje. Mam do niej zaufanie i bez obaw używam nawet przy większych uroczystościach.

Bazę można dostać TUTAJ za niecałe 20 zł 😺


Czytaj dalej

Czy płatki pod oczy niwelują zasinienia ? - Efektima hydrożelowe płatki pod oczy Snail Vitamin C; Shiny Look; Black Detox

Czas na relaks



Chciałabym rzec, że mam ogromne doświadczenie w kosmetykach do pielęgnacji strefy tak wrażliwej jak ta pod oczami. Ale tak nie jest. Jedynym produktem jaki używam do tych okolic jest krem pod oczy. Zatem dzisiejszy post będzie wpisem pierwszych wrażeń. Dałam sobie trochę czasu, aby móc dokładnie przetestować nowości od Efektima i wydać rzetelny werdykt. Sprawdźcie jakie są moje spostrzeżenia. Zaczynamy !




Jako pierwsze zdecydowałam się użyć hydrożelowe płatki zawierające śluz ślimaka, czyli Snail & Vitamin C. Skusiłam się głównie z uwagi na ten składnik. Poza nim mamy tu również witaminę C, kolagen, kwas hialuronowy, proteiny soi.




Produkt jest estetycznie zapakowany w srebrna tekturkę. W środku znalazłam zestaw srebrnych płatków pływających w bezbarwnej cieczy oraz saszetkę z serum kolagenowym. 

Najpierw schłodziłam płatki w lodówce, a potem przykleiłam pod oczami według instrukcji na oczyszczona skórę. Produkt aplikuje się bardzo łatwo, żelowe płatki są miękkie i elastyczne. Jednak lepiej te 20 minut spędzić w pozycji leżącej lub półleżącej, żeby płatki się nie zsuwały.




Po użyciu zaobserwowałam natychmiastowy efekt. Nie spodziewałam się, że już po pierwszym zastosowaniu cokolwiek zobaczę. A jednak ! Skóra pod oczami pojaśniała! 

Poza efektem rozjaśnienia cieni zauważyłam także, że skóra jest idealnie nawilżona, gładka, miękka i sprężysta. Żadnych podrażnień, czy zaczerwienienia. Myślę, że jeśli chodzi o zmarszczki to musiałabym stosować je regularnie, żeby zaobserwować jakiś efekt. Nie mam ich zbyt wiele wokół oczu, więc nie wypowiem się co do działania płatków na ich redukcję. Do nabycia TUTAJ.




Hydrożelowe płatki Black Detox "worki" i cienie w swoim składzie zawierają węgiel bambusowy, kwas hialuronowy, ekstrakt z alg, alantoinę i wyciąg z pestek winogron. Zapakowane są identycznie jak te poprzednie. Nawet w dotyku wydają się takie same. Różni je kolor, który tym razem jest intensywnie czarny. Równie miło się je aplikuje. Tym razem także schłodziłam je w lodówce.





Hydrożelowe płatki pod oczy Black Detox również miały zlikwidować cienie i worki pod oczami. W tym przypadku mam wrażenie, że działanie jest ciut słabsze niż w przypadku tych ze śluzem ślimaka. Owszem widać, że skóra jest wygładzona, miękka i elastyczna oraz na porządnym poziomie nawilżona. Do zakupienia TUTAJ.





Hydrożelowe płatki pod oczy Shiny Look mają działać wygładzająco i rozświetlająco. W swoim składzie zawierają karagen, glikozaminoglikany, kolagen i alantoine. Pozwoliłam sobie sprawdzić co oznaczają dwie pierwsze zupełnie obce mi substancje. Wyszukałam, że karagen  ma działanie nawilżające, ujędrniające, przeciwzmarszczkowe i odżywcze. Z kolei glikozaminoglikany działają dogłębnie nawilżająco zapobiegając utracie wody, wygładzają, wypełniają zmarszczki i poprawiają sprężystość skóry. 





Skóra pod oczami po zastosowaniu płatków Shiny Look jest pięknie wygładzona i rozświetlona. Ponadto mocno nawilżona elastyczna i mięciutka. Dostępne TUTAJ.





Moimi zdecydowanym i faworytami są płatki ze śluzem ślimaka oraz te rozświetlające. Tym pierwszym zawdzięczam redukcję cieni pod oczami, a Shiny Look sprawiają, że spojrzenie wygląda świeżo i promiennie.





Myślę, że świetnie sprawdzą się w momencie, kiedy szykujemy się na większe wyjście. Nakładałam bezpośrednio po ich zdjęciu makijaż i wszystko pięknie się łączy.

Dodatkowo wspomnę, że do wersji ze śluzem ślimaka i do Black Detox dołączona jest saszetka z serum kolagenowym. Bardzo fajny produkt, który nawilża, wygładza i pielęgnuje skórę.



Czytaj dalej

Promienna i matowa cera - podkład Revers Naked Skin Match

Wygładzenie, nawilżenie i mat w jednym?



Latem niezbyt często robię pełny makijaż, bo nie chcę zanadto obciążać skóry. Jeśli już zamierzam, bądź jestem zmuszona wyglądać "perfekcyjnie"(😹) wybieram zwykle lekkie podkłady o średnim kryciu. I dzisiaj będzie właśnie na temat takiego produktu. Mowa o Revers Naked Skin Match




Zdecydowałam się na kolor nr 02, czyli Nude Beige. Nie jestem zwolenniczką wybierania fluidów w ciemno i zwykle staram się najpierw dobrać kolor w drogerii zanim zamówię online. Niestety w tym przypadku nie miałam na to czasu, ale uważam swój wybór za trafiony. Kolor to ciepły beż, delikatnie wpada w żółte tony. Na mojej opalonej teraz twarzy wydaje się o pół tonu za jasny, ale po wykonturowaniu nie rzuca się w oczy, że odbiega kolorem od reszty ciała. Myślę, że na jesień będzie wręcz idealny. 




Podkład zamknięty jest szklanej buteleczce z pompką o pojemności 30 ml. Podanie produktu jest bardzo higieniczne i jedna pompka w zupełności wystarcza na pokrycie twarzy. Konsystencja jest gęsta, ale kremowa. 




Aplikacja jest bardzo szybka i przyjemna. Dla bardziej naturalnego efektu nakładam podkład palcami i zwykle poprzestaje na jednej warstwie. Skóra po aplikacji jest satynowa i delikatnie matowa. Produkt wygląda bardzo subtelnie, więc ewentualne niedoskonałości cery kryje korektorem. Przez podkład przebija naturalności twarzy i krycie w tym przypadku oceniam 3/5 gdzie 5 to pełne krycie.




Jeśli chce nieco zwiększyć krycie i zadbać o lepszą trwałość wklepuje podkład gąbką. Bez problemu mogę dołożyć drugą warstwę. Korzystam z tej opcji, jeśli mój wygląd ma być nienaganny. Makijaż dłużej się utrzymuje, a krycie jest o poziom wyższe.




Świetnie sprawdza mi się latem i mogę na niego liczyć nawet w przypadku jakichś ważnych uroczystości. Podkład nie spływa pod wpływem temperatury. Nie ciastkuje się, ani nie wyciera. Oczywiście pod warunkiem, że po aplikacji przypudruje twarz pudrem. Buzia wygląda świeżo, gładko i promiennie.




Delikatnie wyświeca się po około 4 h. Ale jak na moją cerę, która na ogół szalenie błyszczy się w strefie T uważam ten wynik za bardzo dobry. W tym momencie potrzebuje odrobiny pudru by przywrócić pełny mat.




Podczas moich prawie 3 tygodniowych testów podkład Revers nie zapchał mojej cery. Nie doznałam podrażnienia, czy zaczerwienienia. Nie spowodował powstania nowych niedoskonałości. A nawet nie kolidował z leczeniem dermatologicznym, które właśnie przechodzę.

Podkład Revers Naked Skin Match można zakupić tutaj za niecałe 17 zł. Bardzo go lubię za naturalne piękno cery i dobrą trwałość.


A jak jest u Was ? Mieliście okazję wypróbować kosmetyki Revers Jakie opinie ?


Czytaj dalej