Strony

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tuning masek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tuning masek. Pokaż wszystkie posty

Tuning masek - Kallos Milk - pokazuję efekty na włosach

Równowaga PEH



Miałam w planie zrobić serum olejowe, ale nie mogłam znaleźć odpowiedniej butelki z atomizerem, więc poprzestałam na tuningu maski. Jednak nic straconego, bo serum na pewno pojawi się na blogu :) tutaj, tutaj i tu możecie zobaczyć dotychczasowe wpisy z serum olejowym. A tymczasem pokażę Wam przepis na mieszankę, którą ukręciłam wczoraj. 

Przepis 

--> 1 duża łyżka maski Kallos Milk - baza proteinowa 
--> 1 łyżeczka odżywki Nivea Hairmilk - baza proteinowa 
--> 10 kropli gliceryny - humektant 
--> 7 pompek olejku Loton SPA Beauty Oil Therapy - emolient
--> 3 pompki olejku do masażu Wellness & Beauty (olej z pestek brzoskwini i orchidea) - emolient 
--> trochę wody - wlałam na oko





Wszystko wymieszałam i dolałam trochę wody (na oko), żeby nieco rozrzedzić konsystencję. Nie moczyłam uprzednio włosów przed nałożeniem mieszanki, więc z tego powodu zdecydowałam się dodać trochę wody, aby zapewnić sobie poślizg podczas aplikacji.

Mieszankę nałożyłam prawie na całe włosy. Bez pokrycia zostawiłam ok. 5 cm włosów od skóry. Nie nakładałam tym samym oczywiście mieszanki na skórę głowy. Pozostawiłam na półtorej godziny. Tak, wiem, to zbyt długo jak na stuningowaną maskę. Zdecydowanie najlepsze efekty osiąga się przy 30 minutach maksymalnie do 1 h. Ale zajęłam się "życiem" i trochę przeholowałam z czasem :D.




Po upływie półtorej godziny zmoczyłam włosy i spieniłam szampon Schauma na skórze głowy. Spłukałam i powtórzyłam proces. Długość włosów przeciągnęłam pianą. Następnie ponownie spłukałam, lekko odcisnęłam włosy z wody i na długość nałożyłam ponownie maskę Kallos milk. Już tylko po to by domyć ewentualne pozostałości olejków i ułatwić rozczesanie. Zabieg przeprowadziłam wczoraj późnym wieczorem, ale nie suszyłam ich suszarką tylko pozostawiłam do naturalnego wysychania. Zdjęcia wykonałam dzisiaj. Niestety tylko jedno nadawało się do publikacji, bo reszta była rozmyta.




Włosy są lekko pofalowane od koczka. Bezpośrednio po samym rozpuszczeniu wyglądały na prawdę wyjątkowo dobrze! Były miękkie, sprężyste i przy tym puszyste. Jednak po kilku minutach fale się rozprostowały i spuszyły... Totalnie nie da się ich ułożyć, więc nałożyłam sporą ilość serum silikonowego na końcówki i zwinęłam ponownie w kok. Zobaczymy jak będą wyglądały za godzinkę, dwie.

Przeanalizowałam mój przepis, który miał mi zapewnić równowagę PEH. Doszłam do wniosku, że wina prawdopodobnie leży po stronie protein. Zarówno maska jak i odżywka zawierają proteiny. Wydaje mi się, że to zbyt wiele, biorąc pod uwagę fakt, że odżywkę Nivea używam na co dzień. Zapewne przeproteinowałam włosy. Jeśli macie ochotę skorzystać z mojego przepisu polecam zmniejszyć ilość protein powiedzmy do samej maski. Poza tym trzeba mieć na uwadze, czy dotychczasowa pielęgnacja nie jest obciążona zbyt dużą ilością protein. 




Poza tym moje kosmyki nie są ostatnio w dobrej kondycji. Przyczyniła się do tego mocniej chlorowana woda, która od kilku tygodnie płynie mi z kranu. Skutkiem czego nie potrafię sobie dobrać odpowiedniej pielęgnacji.

Pomysł na najbliższe mycie to dogłębne oczyszczanie i mocne emolientowe maski. Ciekawe czy efekt będzie bardziej satysfakcjonujący :). Jak myślicie? :)


Czytaj dalej

Moja pielęgnacja włosów - wcierka Banfi Hajszesz, szampon Anwen, maska Delia

Tuning maski



Moja dzisiejsza pielęgnacja opiera się głównie na masce Delia, którą postanowiłam urozmaicić. Zamiast nakładać same proteinki doszłam do wniosku, że czas na równowagę PEHową :D. Ale od początku...

Zaczęłam od nowej wcierki Lady Banfi Hajszesz. Ostatnio znalazłam ją w promocji w drogerii Pigment i od razu wrzuciłam do koszyka razem z wersją łopianową. Nie wiem jak ta łopianowa, ale Lady śmierdzi tak okropnie, że po wmasowaniu w skórę silnie walczyłam z mdłościami ;O. Zasmrodziłam cale mieszkanie... Ledwo co upłynęło 40 minut, a ja z ręką na ustach biegłam do łazienki... Na szczęście już po spłukaniu jest niewyczuwalna :D.

Gdy wcierka została spłukana umyłam skórę głowy szamponem peelingującym od Anwen. Dopiero później przyszło mi do głowy czy jest sens nakładać wcierkę, a potem umyć głowę szamponem oczyszczającym... Ale już przepadło...

Po spłukaniu szamponu nałożyłam na długość włosów przygotowaną wcześniej maskę z półproduktami. Co tam dodałam ? Poniżej przepis:


- 3 łyżki maski Delia keratin
- 1 solidna pompka olejku Wellness & Beauty 
- 10 kropli gliceryny



Same proteiny ostatnio mocno puszą mi włosy, więc szukając równowagi dorzuciłam jeszcze emolient i humektant.

Maseczkę nałożyłam na odciśnięte z wody włosy i wmasowałam. Po 30 minutach spłukałam. Włosy zabezpieczyłam na mokro olejkiem w kremie od Garnier.






Efekt mi się podoba. Włosy są miękkie, puszyste i bardzo gładkie. Lśnią i odbijają światło. Blogger niestety okrutnie rozjeżdża mi zdjęcia :(. Załączam Wam nawet mój pierwszy movie hair ;D. 




Jak Wam się podoba ? Koniecznie dajcie znać w komentarzu :D. A może jakieś rady ? Co byś zmieniła w mojej pielęgnacji ?


Czytaj dalej

Tuning masek cz. XVIII BingoSpa

Prosta pielęgnacja





Znowu naszło mnie na szybką pielęgnacje. Tym razem bez uprzedniego olejowania. Poszłam na łatwiznę i trochę urozmaiciłam maskę Bingo Spa, z którą nie do końca się rozumiem. Maska sama w sobie jest dość specyficzna, ale mimo wszystko nie poddaję się i staram się ją rozpracować. Dopiero za jakiś czas przeczytacie rzetelną recenzję. A więc co do niej dodałam?


--> 2 łyżeczki maski Bingo Spa z masłem shea i algami
--> 2 pompki olejku avocado Etja
--> 7 kropli hydrolizatu keratyny






W związku z tym, że nie olejowałam włosów postanowiłam dodać do maski olejek avocado. "Jest lekki, ale dwie pompki to może zbyt wiele..." - pomyślałam dopiero po dodaniu go do maski :D. Keratyna trafiła tam przez przypadek. Dawno jej nie używałam i stwierdziłam, że najwyższa pora po nią sięgnąć.

Składniki zmieszałam i nałożyłam na 30 min po uprzednim umyciu włosów. Po upływie czasu spłukałam i pozwoliłam by schły naturalnie. 


 




Co osiągnęłam? Przede wszystkim nie obciążyłam włosów tak jak się początkowo spodziewałam. Mimo tak obfitej porcji oleju w masce zastosowanej po myciu nie przesadziłam i włosy wyglądają całkiem nieźle. Keratyna dodała im objętości. A maska BingoSpa sama w sobie spowodowała mały zamęt, który widzicie w postaci odstających włosów na całej długości.

Włosy są trochę sztywne, ale miłe w dotyku, proste i puszyste.




Co sadzicie? Testował ktoś maski z Bingo Spa?? :-)



Czytaj dalej

Tuning masek cz. XVII Kallos Milk

Równowaga musi być !





Dzisiaj znowu powrót do równowagi :-)  od kilku dni próbuje zrozumieć co dzieje się z moimi włosami, ale niestety bezskutecznie :-D. Najlepiej w takich przypadkach sprawdza się u mnie metoda "wszystkiego po trochu", a więc równowaga PEH. Bez zbędnego przedłużania przejdę do rzeczy... Co zrobiłam?

Umyłam włosy szamponem Alterry metodą kubeczkową, następnie spłukałam, odsączyłam i wprasowałam we włosy mieszankę PEH:


--> 1 solidna łyżka maski Kallos Milk (proteiny)
--> 1 pompka olejku Wellness & Beauty jojoba i masło shea -nie ryzykowałam więcej, bo maskę nakładam po myciu (emolienty)
--> 2 łyżki soku z aloesu (humektanty)


Całość zmieszałam i nałożyłam na włosy na 30 min. Po upływie czasu spłukałam i odsączyłam włosy. Jeszcze mokre końcówki zabezpieczyłam olejkiem z Alterry.







Jak zawsze po takiej zrównoważonej pielęgnacji jestem bardzo zadowolona! Włosy są odbite od nasady i puszyste na długości. Dobrze się układają, a fale po koku są bardziej trwałe niż zwykle. Są miękkie błyszczące :-).

Olej nie obciążył włosów, aloes nadal im lekkości, a maska połysku. Jestem usatysfakcjonowana :-)



Jak Wam się podoba?? :)




Czytaj dalej

Tuning masek cz. XVI - Jak obciążyć włosy...

Seri Farcom z olejem arganowym





Znacie maskę Seri z olejem arganowym? Mi towarzyszy już bardzo długo. Zazwyczaj po jej użyciu moje włosy są lekko spuszone, ale uspokajają się po kilku godzinach. Dzisiaj zachciało mi się eksperymentów i postanowiłam spróbować zapobiec spuszeniu i trochę dociążyć włosy. Czy mi się udało? ... Po tytule chyba łatwo się domyślić, że nie :), ale o tym dokładnie poniżej. 

Zaczęłam od dokładnego umycia włosów szamponem Agafii (stymulator wzrostu) metodą kubeczkową. Następnie spłukałam i nałożyłam uprzednio przygotowana maskę.


- 1 czubata łyżka maski Seri Farcom z olejem arganowym
- 1 pompka olejku Wellness & Beauty z masłem shea i olejkiem jojoba
- 15 kropli d-panthenolu


Wszystko wymieszałam, nałożyłam na wilgotne włosy i zawinęłam w ręcznik. Po 20 minutach spłukałam i już czułam, że włosy są bardzo miękkie i śliskie. Schły naturalnie.

Gdy wyschły już wiedziałam, że eksperyment w jakimś stopniu się powiódł. Włosy były jedwabiście miękkie, lśniące i nawilżone. Ale... Zdjęcia zrobiłam drugiego dnia, żeby pokazać Wam efekt w świetle dziennym i bez lampy.

Włosy rano okazały się bardziej obciążone niż myślałam. Dodatkowo moja nadgorliwość doprowadziła do jeszcze większej katastrofy, bo stwierdziłam, że nie wyjdę z domu bez zabezpieczenia końcówek... Co skutkowało jeszcze większym obciążeniem :-D. I tak oto mamy włosy zbijające się w strączki...






Nie ulega jednak wątpliwości ze włosy są mega miękki i lśniące, a także zdyscyplinowane (aż nadto) :-D :-D


Przy następnym tuningowaniu tej maski zmienię proporcje i może efekt będzie lepszy :-)



A jak tam Wasze włosowe szaleństwa? :-)



Czytaj dalej

Nawilżenie + cięcie włosów

Kolejny raz nawilżenie





Znowu walczę z przesuszeniem... Ale nie ma się co dziwić, ostatnio daję włosom nieźle popalić. Rzadko olejuje, bo zwyczajnie brak mi czasu. Staram się, aby co najmniej raz w tygodniu na minimum 1 h nałożyć olej (kiedyś olejowałam częściej), ale różnie to bywa... powiedzmy, że mi się udaje ;). Częściej sięgam po maski 2-3 razy w tygodniu, ale przeważnie używam ich do mycia, więc wprosowuje przez kilka minut we włosy. Uważam, że jest to całkiem niezła metoda, ale widać niewystarczalna, aby zapanować nad puchem. Dawniej maseczki lądowały na włosach na 1-2 h przed myciem i osiągałam efekt wow, a teraz muszę sobie radzić inaczej :)




Żeby nie tracić zbyt wiele czasu, a osiągnąć zamierzony cel, postawiłam na pielęgnację po myciu, która jest znacznie szybsza niż wieloetapowa, a równie skuteczna. Zaczęłam od umycia skóry głowy szamponem INSIGHT mającym opóźnić przetłuszczanie. Spieniłam go dokładnie, spłukałam i nałożyłam wcześniej przygotowaną stuningowaną maskę:


--> 1 czubata łyżka maski Seri Farcom z olejkiem kokosowym

--> 1 płaska łyżeczkę maski Serical crema al latte

--> 1 pompka oleju Wellness & Beauty z olejem jojoba i masłem shea (nie ryzykowałam większej ilości, bo maskę nakładam na umyte już włosy, a więc po zabiegu tylko je opłukam)

--> 1 solidna łycha aloesu


Równowaga została zachowana, w mieszance znajdziemy nie tylko humektanty, ale zarówno emolienty jak i małą dawkę protein. 

Jak już wspomniałam, maseczkę nałożyłam na uprzednio umyte włosy. Wprasowałam i zwinęłam w turban. Po czasie mniej więcej 30 min udałam się do łazienki spłukać włosy. Już podczas płukania czułam, że włosy są bardzo miękkie i gładkie - uwielbiam ten efekt, bo już wtedy wiem, że włosy są zadowolone. Osuszyłam i zabezpieczyłam tylko końcówki minimalną ilością mgiełki Gliss Kur. Gdy wyschły obcięłam włosy metodą, o której pisałam w TYM poście. Poleciało jakieś 1,5 cm z długości, nie cieniowałam włosów. 

Zdjęcia jak zwykle wykonałam następnego dnia rano, dzięki czemu możecie zobaczyć włosy w świetle naturalnym, bez użycia lampy. 





Efekt jest zadowalający :). Końcówki ujarzmione i gładkie. Włosy są dociążone, błyszczą, odbijają światło, mienią się i są bardzo miękkie. Wyglądają na zregenerowane i nawilżone






Jak na tak szybką i mało skomplikowaną pielęgnację osiągnęłam efekt z salonu fryzjerskiego i to bez użycia tony silikonów :)



Jak Wam się podoba? :)




Czytaj dalej

Tuning masek cz. XV przeproteinowanie czy przesuszenie?

Sposób na przesuszone włosy





Często nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy mamy do czynienia z przeproteinowaniem czy przesuszeniem. Ja sama mam z tym spory problem, ale przeważnie radzę sobie z nim poprzez analizę dotychczasowej pielęgnacji. 

Powiedzmy tygodniowa - cofam się wstecz i sprawdzam czego używałam w ciągu tygodnia. Jeśli stosowałam jakieś produkty proteinowe to mam odpowiedz - przeproteinowanie włosów. Natomiast jeśli nic podejrzanego nie wkradło się do mojej pielęgnacji w tym tygodniu to zapewne brak nawilżaczy i emolientów spowodował to małe sianko na mojej głowie. 




Dzisiaj także zrobiłam analizę, a diagnoza brzmi: przesuszone końcówki. Ostatnio niezbyt często sięgałam po półprodukty, keratyna też poszła w odstawkę. A więc te suche końcówki to na szczęście tylko brak nawilżaczy.

Zaczęłam od naolejowania włosów olejkiem kokosowym Vatika, który towarzyszył mi przez jakieś 3 h. Po tym czasie, kiedy włosy naciągnęły emolientów, zabieram się za tuningowanie maski Kallos Color. Maska nie robi z moimi włosami zbyt wiele, wiec jest świetna bazą do tuningu. Skoro emolienty już były to aby zachować równowagę do maski muszą trafić nawilżacze: 


--> 2 łyżeczki Kallos Color
--> 1 płaska łyżeczka spiruliny
--> 10 kropli d-panthenolu


Składniki wymieszałam. Najpierw umyłam skalp szamponem Barwa Ziołowa. Spłukałam i odcisnęłam z wody. Na długość wprasowałam mieszankę i pozostawiłam na włosach przez pół godziny po czym spłukałam. Włosy wyschły naturalnie. Zdjęcia zrobiłam następnego dnia w świetle dzienny, bez lampy.



Zwycięstwo!  Końcówki w końcu prezentują się jak końcówki włosów, a nie sztywna szczotka :-D. Brak spuszenia - kolejne zwycięstwo ;-). Włosy są odbite od nasady dzięki oczyszczającej Barwie, która na pewno przedłuży ich świeżość.




D-panthenol odpowiedzialny za nawilżenie, wygładzenie i pogrubienie włókna włosa spisał się świetnie. Co do pogrubienia to oczywiście ciężko mi się odnieść, ale na pewno gołym okiem widać, że włosy są nawilżone i wygładzone






Spirulinę bardzo ciężko sklasyfikować. Ja wpisałabym ją w co najmniej 3 grupy. Proteiny - bo zawiera białko. Humektanty - bo idealnie nawilża i wygładza włosy. Substancje aktywne - bo zawiera dużo witamin.




W moim przypadku spirulina zawsze idealnie nawilża i dociąża włosy. Nigdy nie zauważyłam, aby po spirulinie włosy były przesuszone lub przeproteinowane.

Tak samo było i tym razem ;-)  włosy są miękkie i gładkie, a także ładnie błyszczą.




Jakie są Wasze ulubione półprodukty?? :)




Czytaj dalej

Tuning masek cz. XIV Bogata pielęgnacja...

... trochę inaczej niż zwykle





Zazwyczaj bogatą pielęgnację stosuję przed myciem, aby nie obciążyć zanadto włosów. Tym razem jednak postanowiłam zafundować włosom dogłębną regenerację już po myciu i sprawdzić jaki będzie efekt. Głównie chodziło mi o to, żeby sprawdzić, czy włosy będą bardziej obciążone niż zwykle i czy przyspieszy to przetłuszczanie włosów.
 
A zaczęłam od wcierki domowej roboty i naolejowania włosów olejkiem kokosowym Vatika. 




Tak spędziłam 2 h. Po tym czasie spłukałam dokładnie włosy i zemulgowałam olej maską Serical Crema al latte. Spłukałam i spieniłam szampon Kativa Macadamia. 




Na umyte dwukrotnie włosy nałożyłam mój regenerujący mix:



--> 1 łyżeczka maseczki Serical Crema al latte (proteiny)

--> 1 mała płaska łyżeczka odżywka ziołowej Fitomed (ziółka)

--> 1 łyżeczka soku z miąższu aloesu (humektant)

--> kilka kropli oliwki Baby Dream (emolient)


Wszystko zmieszałam przed myciem, aby nałożyć bezpośrednio po myciu i odsączeniu włosów.




Następnie wprasowałam we włosy od ucha w dół pomijając skalp i zakręciłam włosy w ręcznik. Tak spędziłam 25 minut.

Po tym czasie spłukałam dokładnie włosy. Zabezpieczyłam końcówki odżywka ziołowa do włosów blond firmy Fitomed. 





Z efektów jestem zadowolona, lecz mam wrażenie że końcówkom czegoś brakuje





Włosy są miękkiebłyszczące i gładkie. Zupełnie nie czuć zapachu maski na włosach. 




Nie miałam problemu z rozczesaniem włosów. Początkowo nie zauważyłam aby włosy były obciążone. Dało się wręcz zauważyć, że są odbite od nasady, lecz już na następny dzień zauważyłam, że o kilka godzin skróciła się świeżość włosów. Niby nie w jakimś wielkim stopniu, ale jednak. 





Mimo to mam zamiar dalej stosować pielęgnację po myciu, bo zauważyłam, że efekt końcowy jest o wiele lepszy niż w przypadku pielęgnacji przed myciem. 




 A jakie są Wasze odczucia? :)



 
Czytaj dalej

Tuning masek cz. XIII

Mieszanka trzech masek 





Na brak Kallosów nie narzekam przez co staram się zużywać je na różne sposoby, więc dzisiaj zafundowałam sobie mix trzech moich faworytów! 

Zmieszałam po jednej łyżeczce Kallos Banan, Blueberry i Algae. Zmoczyłam włosy (przed myciem) i nałożyłam maski. Wprasowałam i zwinęłam w koszulkę.

Sprzątając nie zauważyłam jak minęła godzina ;-). Spłukałam maski ciepłą wodą, spieniłam szampon (Kativa Macadamia - który otrzymałam w ramach współpracy :-D). Następnie spłukałam i na minutę wprasowalam jeszcze Kallosa Algae. Spłukałam i zabezpieczyłam niebieska mgiełką Gliss Kur. 

Wieczorem zrobiłam kilka zdjęć z lampą, a reszta jest z drugiego dnia już bez lampy. 







Wiadomo nie od dziś, że takie miksy sprawdzają się lepiej razem niż każda maska oddzielnie, wiec i ja potwierdzam tę zasadę.

Kallos Banan zazwyczaj działa dobrze, odżywia, nadaje połysk, ale nie dociąża, bo jest zbyt lekki. Z kolei Kallos Blueberry dociąża i nawilża podobnie jak Kallos Algae.

Te trzy maski razem uzupełniają się i tak oto dzisiaj ciesze się lejąca, lśniącą taflą włosów ;-). Włosy są miękkie i miłe w dotyku. Końcówki są dociążone bez obciążenia. Ogólnie fryzura wygląda świeżo i póki co nie przyklapła ;-) 

Dodatkowo piękny zapach jagody i banana towarzyszy mi cały dzień ;-) 




Robicie czasem takie mało skomplikowane mieszanki?? ;-) 




Czytaj dalej