Idealny mat na dłużej? Teraz to możliwe !
Opis produktu:
Flawless Matte to wyjątkowy kosmetyk matujący. Doskonale sprawdza się jako naturalna baza pod podkład lub też jako nieskazitelne wykończenie makijażu. Ten puder o właściwościach absorbujących sebum zabezpiecza skórę twarzy przed nadmiernym świeceniem. Świetnie sprawdza się również jako mineralna baza pod cienie.
--> nie zawiera drażniących substancji chemicznych, nanocząsteczek, parabenów, tlenochlorku bizmutu, talku, sztucznych barwinków i konserwantów
--> bezzapachowy
--> lekki i niezwykle drobno zmielony, co gwarantuje wyjątkową trwałość makijażu
--> optyczna redukcja drobnych zmarszczek i niedoskonałości cery
--> wybierz puder matujący, by kontrolować świecenie się skóry
--> 100% naturalny
--> może być używany przez wegetarian i wegan
Cena: 0,75 g za 10,90 zł lub 7 g za 81,90 na stronie sklepu Costasy
Opakowanie i konsystencja:
Puder mieści się w plastikowym słoiczku z zakrętka o pojemności 40 ml (7 g proszku). Pod pokrywką znajdziemy wygodne sitko z zamknięciem, dzięki któremu możemy bezpiecznie zamknąć puder, aby nie wysypał się np. podczas podróży.
Przed użyciem wystarczy przekręcić plastik tak by sitko było otwarte i wysypać odpowiednia ilość na nakrętkę. Puder ma konsystencję sypką i aksamitną. Na szczęście nie należy do pudrów mocno pylących się. Kolor - biały.
Moja opinia:
Moja rodzinka Lily Lolo liczy cztery elementy i w pierwszej kolejności postanowiłam zrecenzować puder matujący, a razem z nim przemycę Wam co nieco na temat pędzla Super Kabuki. Dlaczego nie zaczęłam od recenzji podkładu? Logicznie byłoby zacząć od podkładu, lecz puder matujący używam jako bazę pod podkład, więc aby zachować chronologiczność postanowiłam zacząć właśnie od niego.
Początkowo oczywiście używałam go tak jak zwykły puder na wykończenie makijażu, czyli pudrując czoło, nos i brodę na położony wcześniej podkład. Niestety w tej wersji zupełnie się u mnie nie sprawdził. Matu było zbyt mało i buzia zaczynała brylować na salonach już po 3 h. Na stronie Costasy znalazłam instrukcję jak maksymalnie wykorzystać działanie tego pudru, aby zapobiegać błyszczeniu cery. Idąc za ich radą nakładam puder bezpośrednio na wklepany i wchłonięty krem do twarzy. Taka kolejność pozwala mi znacznie dłużej cieszyć się matowym wykończeniem makijażu.
Do rozprowadzania używam niezawodnego pędzla Super Kabuki. Miękkie, syntetyczne włosie sunie bardzo gładko po buzi i idealnie rozprowadza produkt. Wystarczy wsypać puder do nakrętki i obtoczyć pędzel kolistymi ruchami. Następnie otrząsnąć nadmiar lub uderzyć podstawą pędzla o płaską powierzchnię, aby produkt wszedł głębiej we włosie. Wtedy unikniemy pylenia i marnowania pudru. Również kolistymi ruchami nakładam puder na twarz.
Aby produkt trzymał się dostatecznie długo i tworzył na buzi aksamitną otoczkę należny aplikować go na uprzednio nawilżoną skórę. Jak wiadomo każdy puder podkreśla suche skórki i tak samo jest w tym przypadku. A więc najpierw należy zadbać o kondycję cery, wykonać peeling i nałożyć krem nawilżający.
Puder matujący jeszcze przed pierwszym użyciem uznałam za zbędny. Bo przecież mam podkład tak? Na dodatek w pudrze. Więc chyba zmatowi cerę? Jak się okazało teraz bez tego białego proszku zupełnie nie mogę się obejść. W bardzo dobrym stopniu matuje buzię i nie musimy obawiać się efektu obsypania twarzy mąką. Uprzedzę wasze obawy - produkt nie barwi skory na biało. Mogę cieszyć się matową buzią bez poprawek do 5 h. Po tym czasie sięgam po bibułkę matującą i przykładam ją do czoła i nosa, a następnie dokładam podkład i dalej cieszę się nieskazitelnym makijażem. Puder jest niewyczuwalny na skórze. Daje idealne pudrowe wykończenie i aksamitną gładkość. Stanowi świetną bazę dla podkładu i dzięki temu zużywam go znacznie mniej.
Skóra po użyciu może swobodnie oddychać. Produkt nie zatyka porów, nie gromadzi się w zmarszczkach. Nie powoduje powstawania wyprysków. Nie uczula ani nie podrażnia skóry.
Wydajność jest na prawdę świetna. Do jednorazowego użycia wystarczy za pomocą pędzla Super Kabuki rozprowadzić ilość widoczną na zdjęciu. W składzie znajdziemy białą glinkę i mikę.
Jakie są Wasze doświadczenia z kosmetykami mineralnymi? :) Ktoś już testował Lily Lolo? :)