Totalne rozczarowanie
Moje włosy ostatnio trochę "podupadły" (jeśli mogę to tak nazwać) na kondycji i obiecałam sobie, że miesiąc maj wykorzystam maksymalnie na to żeby poprawić ich stan. Swój plan wcieliłam od razu 1 maja i na włosach wypróbowałam maseczkę z Lidla, która w moich zapasach leży już jakiś czas.
Maska przeznaczona jest do włosów pozbawionych objętości i witalności. Zawiera olej awokado i ekstrakt z korzenia bambusa oraz olej z nasion słonecznika. Według producenta ma pogrubiać i zregenerować włosy. Co ciekawe ma także zagęszczać... nie bardzo wiem jakim sposobem skoro nie nakłada się jej na skórę głowy (takie zalecenie zamieszczone jest na saszetce).
Zaczęłam od dokładnego umycia włosów szampanem Equilibra (wzmacniający szampon przeciw wypadaniu aloes olej arganowy keratyna). Ten szampon trafił do moich ulubieńców w 2017 roku. Jakiś miesiąc temu kupiłam drugą butelkę, żeby sprawdzić czy zmieniły się moje odczucia co do niego. Na nowo odkryłam jego cudowne działanie ❤. Jest po prostu idealny do codziennej pielęgnacji. Pachnie obłędnie, co dodatkowo umila aplikacje. Ale... dość o nim ! Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii sięgnijcie do recenzji sprzed 2 lat - nic się nie zmieniło 😍.
Po umyciu i odciśnięciu włosów z wody nałożyłam maseczkę z Lidla. Produkt wytwarza poślizg i rozprowadza się bardzo przyjemnie. Po czym zawinęłam turban i odczekałam przepisowe 15 minut. Po tym czasie spłukałam maskę i osuszyłam ręcznikiem włosy. Podczas płukania zniknął efekt śliskich włosów, a pod palcami dało wyczuć się splątanie. Po spłukaniu maski, na jeszcze wilgotne kosmyki wmasowałam odrobinkę sprawdzonego olejku w kremie od Garnier.
Nie wiem co poszło nie tak... może to że poszłam spać w lekko wilgotnych włosach? Rano obudziłam się z wielką szopą... włosy były suche, matowe i spuszone. Nie był to efekt puszystości i miękkości, a spuszenia... ogromnie się zawiodłam. Myślałam, że włosy będą gładkie i lekko puszyste, bo po maskach rzadko mam włosy pełne objętości. Raczej ten efekt jest subtelny. Czegoś podobnego się nie spodziewałam.
Nie bardzo rozumiem zachwyt na maskami z Lidla na innych blogach. U mnie ta zielona okazała się totalna klapą. Myślicie, że inne wersje będą lepsze?
Maska zrobiła to co miała zrobić - miała "zagęścić" włosy, pogrubić i zwiększyć ich objętość i dlatego skończyło się szopą :D
OdpowiedzUsuńMożesz mieć rację ;D
Usuńamazing post dear :)
OdpowiedzUsuńdo you want do follow each other?
xoxo Buba
https://bubasworld.blogspot.com/
amazing post dear :)
OdpowiedzUsuńdo you want do follow each other?
xoxo Buba
https://bubasworld.blogspot.com/
Ja do tej pory jeszcze nie sięgnęłam po żaden lidlowski kosmetyk. Mam w zapasach słynne maseczki do twarzy ale jakoś jeszcze nie nadeszła ich kolej.
OdpowiedzUsuńNo to tej Ci nie polecam :D
UsuńNie miałam żadnej maseczki z Lidla, ale na razie mnie nie kuszą. Mam duże zapasy pełnowymiarowych produktów :)
OdpowiedzUsuńJa jestem w trakcie likwidacji zapasów :D
UsuńNie miałam jeszcze tych maseczek i raczej nie wypróbuję. Ale polubiłam kremy do rąk Cien z lidla :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tych maseczkach. Kusi mnie fakt, że do Lidla mam blisko :D
OdpowiedzUsuńMnie kusi wiele rzeczy nawet jak mam daleko ;D
UsuńSuper efekt
OdpowiedzUsuńJa właśnie czytałam negatywne recenzje tych maseczek...
OdpowiedzUsuńCzyli ktoś napisał prawdę :D
UsuńCzasem kupuję te maski do włosów z Lidla, moje ulubione to maska odbudowująca i maska regenerująca :)
OdpowiedzUsuńJa mam w zapasie jeszcze jedną więc zerknę może to akurat jedna z tych które wymieniłaś :D
UsuńDawno nie widziałam Twoich włosów - ależ one genialnie urosły! <3
OdpowiedzUsuńA maseczki Cien niestety do mnie nie przemawiają. Są u mnie takie...nijakie :)
Dziękuje :D już zastanawiam się czy nie obciąć :D
UsuńCiężko jest znaleźć takie maski do włosów, które będą w 100% pasować do naszych włosów. Ja musiałam chyba sprawdzić z 10 zanim znalazłam taką, która mi odpowiadała.
OdpowiedzUsuń