Strony

Mascara Yves Rocher Sexy Pulp - jest się czym zachwycać?

Sexy Pulp ultra-volume mascara




Opis produktu:

Ekstremalnie pogrubiający tusz Sexy Pulp Yves Rocher ze szczoteczką z włosia w kształcie klepsydry. W składzie zawiera wosk carnauba, gumę z akacji, wodę z bławatka, wosk ryżowy. 

Nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego. Bez parabenów.



Skład:

Aqua (woda), Cera Microcristallina (krystaliczny wosk mineralny otrzymywany z ropy naftowej - emolient tłusty, scala ze sobą składniki), Acrylates Copolymer (zagęstnik/antystatyk), VP/Hexadecene Copolymer (spoiwo - wiąże składniki), Glyceryl Behenate (zagęstnik pochodzenia naturalnego - nawilża i natłuszcza), Centaurea Cyanus Water (hydrolat z Chabra Baławatka - działa antyoksydacyjnie, ściągająco, łagodząco), Oryza Sativa (Rice) Bran Wax (wosk z otrębów ryżu - środek zmiękczający), Cera Carnauba (naturalna żywica roślinna - nadaje połysk, elastyczność, zmiękcza, natłuszcza), Stearic Acid (kwas tłuszczowy otrzymywany z naturalnych wosków - stabilizator), Methyl Propanediol (rozpuszczalnik - działanie nawilżające), Palmitic Acid (zmiękcza, wygładza, nadaje połysk), Aminomethyl Propanol (regulator pH), Microcrystalline Cellulose (stabilizator, substancja wypełniająca), Dimethicone (silikon - nawilża, wygładza, nabłyszcza), Hydroxyethyl-cellulose (zagęstnik), Acacia Senegal (zagęstnik), Nylon- 12 (ułatwia rozprowadzanie kosmetyku, hipoalergiczny), Benzyl Alcohol (rozpuszczalnik, konserwant, zapach), Phenoxyethanol (konserwant), Sodium Benzoate (konserwant), Potassium Sorbate (konserwant), [+/- CI 77007, CI77491, CI 77492,CI 77499, CI 77891 (06.02.2013.) - barwniki


Opakowanie i konsystencja:



Tusz mieści się w standardowej tubce o pojemności 9 ml. Szczotka ma kształt klepsydry i jest dobrze wyprofilowana, ale ma się wrażenie, że włosie jest zbyt gęste. Konsystencja jest zmienna - więcej na ten temat poniżej. Kolor - czarny.


Moja opinia:

Po pierwszym użyciu miałam wrażenie, że będzie to bardzo miła i przyjemna współpraca. Niestety czar prysł. Co prawda tragedii też nie ma, ale jednak mascara nie spełnia moich wymagań w stu procentach. Dlaczego?




Nałożyłam tylko jedną warstwę, a rzęsy wyglądały jak z reklamy. Pogrubione, rozdzielone, wydłużone i podkręcone. Ideał. Już chciałam biec do Was i krzyczeć, że znalazłam następcę Eveline. Jednak mój zachwyt minął po około 2 tygodniach od pierwszego razu.

Tusz po tym czasie zrobił się bardzo gęsty i suchy (?). Aby rzęsy wyglądały na wytuszowane muszę rozprowadzić 2 warstwy specyfiku. Trzeba jednak bardzo uważać, bo jedno muśnięcie za dużo i mascara skleja rzęsy bezpowrotnie!




Bardzo ciężko rozczesać rzęsy, bo szczoteczka pomimo odpowiednio wyprofilowanego grzebyka ma zbyt gęste włosie. Nie miało to miejsca w pierwszych tygodniach testów, ponieważ konsystencja była rzadsza i szczotka sunęła bez przeszkód.

Mascara robi nieestetyczne grudki i żeby ich uniknąć trzeba pilnować, aby na szczotce nie znalazło się za dużo produktu. Niekiedy uda się nią wytuszować rzęsy idealnie, a innego dnia poskleja je całkowicie w kępki ;( 



Znacie mascarę Sexy Pulp Yves Rocher? :)



Czytaj dalej

Cardigan from Zaful

Sezon na swetry uważam za otwarty !


Tym razem poszukuje ciekawego i oryginalnego kardigana. W Zaful aż roi się od dokładnie takich, które trafiają w mój gust ;). A może ktoś poleci mi sklep, w którym znajdę podobne cuda stacjonarnie?

Interesuje mnie długość za pośladki lub maksymalnie do kolana. Mile widziane łączone kolory, wzory i plecione warkocze ;). Ot taki milusi kardigan na sezon jesień - zima.

Przy okazji, kto mi kliknie TUTU TU


KLIK

KLIK

KLIK

KLIK

KLIK

Który wpadł Wam w oko? :)


Czytaj dalej

Rosegal-Blogger Halloween cooperation

Halloween 


Rosegal często rozpieszcza swoich klientów oferując ciekawe promocje. Tym razem spore obniżki zawdzięczamy Halloween. Udało mi się wybrać kilka fatałaszków inspirowanych tym wydarzeniem ;) jesteście ciekawi ? Zapraszam na mały przegląd sklepu.

Tym razem również przepadałam w dziale z sukienkami ! Oczywiście sama nie odważyłabym się w żadnej z nich pokazać, bo święto samo w sobie totalnie mnie nie dotyczy i tradycyjnie ruszę na cmentarz, jak większość Polaków, dnia następnego. Mimo to uznałam, że moje propozycje mogą kogoś zaciekawić, bo nie ma co ukrywać Rosegal ma pod tym względem ogromny wybór ;). Do tego mrocznego zestawienia sukienek trafiła również bluza z uroczym małym trupkiem ;)


KLIK

KLIK

KLIK


Czytaj dalej

Hybryda - Color Vishine nr 1579, Beau Gel nr 1408, Bling nr 01, Beau Gel nr 1409, HNM nr 1336

Trochę pastelowych wariacji




Do tej pory trzymałam się schematu - bezpieczne są maksymalnie dwa kolory. Ale czym byłoby życie według schematów i braku odrobiny szaleństwa? :) Nie mogłam się oprzeć i tym razem zaszalałam z kolorami ! Co prawda starałam się utrzymać je w jednej tonacji, ale jednak każdy paznokieć urozmaiciłam inną barwą. Chciałam uzyskać bardzo dziewczęcy i słodki mani :) czy mi się udało? Pozostawiam Waszej ocenie. 

Oczywiście baza i top to produkty Semilac, które mam wrażenie, że nie mają końca. Już sobie postanowiłam, że gdy dobiję do dna Semilaców to zainwestuje w produkty Indigo. 





Kolory to: począwszy od kciuka Color Vishine nr 1579, czyli brudny, zgaszony róż. Palec wskazujący Beau Gel nr 1408, czyli pastelowy, ciepły i bardzo jasny róż. Palec środkowy Bling nr 01, czyli cielisty krem. Palec serdeczny Beau Gel nr 1409, czyli pastelowy, słodki, wyrazisty róż. Kończąc na małym palcu w kolorze HNM nr 1336, czyli krwistym i soczystym bordzie. 





Wszystkie kolory potrzebowały trzech warstw do pełnego krycia, poza różem na placu wskazującym, który krycie osiągnął dopiero przy czwartej warstwie. Z żadnym z kolorów nie miałam najmniejszego problemu z utwardzaniem, marszczeniem, czy uciekaniem z krawędzi paznokcia. Co do trwałości mam zastrzeżenie tylko do lakieru Vishine, który tak jak już Wam pisałam w tym poście po dwóch tygodniach wstał w okolicach skórek. Reszta trzymała się bez zarzutu i myślę, że spokojnie mogłabym zdjąć hybrydę po 3 tygodniach. Niestety z racji odchodzącego lakieru z kciuków zdjęłam ją trochę wcześniej. 









Lubicie takie kolorowe wariacje? :)


Czytaj dalej

Moja pielęgnacja włosów - ostre cięcie i koloryzacja

Pierwsza koloryzacja po 10 miesiącach !




Właśnie dobiegła końca moja najdłuższa przerwa w koloryzacji włosów! Całe 10 miesięcy! Przez całą ciążę nie farbowałam włosów, a nawet kilka miesięcy przed porodem zaprzestałam jakichkolwiek sposobów pielęgnacji, bo zwyczajnie nie miałam już na to siły. Ograniczyłam się jedynie do szamponu i odżywki, a i to niekiedy sprawiało mi trudności tym bardziej, że włosy musiałam myć właściwie codziennie. Z tego też powodu w sierpniu postanowiłam skrócić kłaczki, by było mi wygodniej. Poleciało z 10 cm... Zdecydowałam się także na cieniowanie po to, żeby włosy lepiej się układały, a ja nie musiała poświęcać na pielęgnację zbyt dużo czasu i energii.

Aktualnie jestem już po porodzie i nareszcie wracam do dawnej pielęgnacji by na nowo zadbać o włosy ;). Czas po porodzie okazał się dla mnie łaskawy i zaobserwowałam znaczne zmniejszenie przetłuszczania. Słyszałam o tym już wcześniej, ale nie spodziewałam się, że akurat na mnie spadnie to szczęście, bo na ogół moje włosy przetłuszczają się bardzo szybko. Zdaje sobie też sprawę, że to okres przejściowy, ale mimo to bardzo mnie cieszy, bo mogę spokojnie myć włosy co 3 dni! Ogromne ułatwienie przy małym dziecku ;)

Ale wracając do samej koloryzacji. Wybrałam sprawdzoną farbę z efektów, której byłam kiedyś (TU, TU i TU) bardzo zadowolona, czyli Wellaton 12/0. Zaczęłam od mojego pokaźnego odrostu, na który nałożyłam z pomocą siostry mieszankę farby na 35 minut. Następnie po upływie czasu siostra rozprowadziła farbę na długość włosów. Jak się spodziewacie potrzebowałam dwóch opakowań farby. Spłukałam wszystko po 10 minutach. Następnie umyłam dokładnie włosy szamponem i nałożyłam odżywkę dołączoną do opakowania. Włosy schły naturalnie, a pod koniec podsuszyłam je chłodnym nawiewem suszarki.






Tak jak się spodziewałam odrost słabo złapał i wpada w żółty. Trochę odróżnia się od długości, która nabrała chłodniejszej tonacji. Za bardzo nad tym nie ubolewam, bo przy kolejnej koloryzacji na pewno wszystko się zrówna ;).


Podoba Wam się mój odświeżony kolor? :) i co sądzicie o pocieniowanych końcówkach? :) a długość? Nie za krótko ? :D


Czytaj dalej

Paletka cieni i zestaw pędzli do makijażu oczu od BeautyBigbang - moja opinia

Delikatne oko w brązach




Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją zbiorczą moich nowości do makijażu z BeautyBigbang. Ostatnio, gdy prezentowałam Wam puder do twarzy i matową szminkę (TU) byłam niezwykle zadowolona ze swoich łupów. Tym razem wybrałam paletkę z cieniami w przepięknej kolorystyce utrzymanej w brązach oraz zestaw pędzli do makijażu oczu. Czy i tym razem będę równie zadowolona? O tym poniżej ;)




Zacznę od pędzli. Wyglądają dokładnie tak samo jak na zdjęciach ze strony. Zestaw liczy 20 sztuk. Do wyboru jest dużo płaskich, okrągłych i skośnych pędzli, a także tych większych do blendowania i rozcierania. Znalazła się też szczoteczka do tuszowania oraz gąbkowy aplikator do cieni.




Włosie jest miękkie albo twardsze w zależności od przeznaczenia pędzla. Ale na ogół miłe w dotyku, więc aplikacja przebiega bardzo przyjemnie. Ponadto wybór jest tak duży, że do każdej czynności mam niezależny pędzel. 





Jak do tej pory nie zauważyłam, aby pędzelki gubiły włosie zatem nie mogę im nic zarzucić. Jestem z nich w pełni zadowolona.




Jeśli chodzi o samą paletkę to kolorystyka bardzo mi się spodobała. Liczyłam na duży wybór brązów i faktycznie mam tutaj ogromny wachlarz barw. Ponadto wybierając paletkę kierowałam się także tym by miała jak najwięcej matowych cieni. I tutaj jest ich aż nadto, ale przyznam szczerze, że także te błyskotki niezwykle przypadły mi do gustu ! 




Nie spodziewałam się że zachwycę się do tego stopnia tym świecącym złotem ;). A jednak ! Dzisiaj nie wyobrażam sobie robiąc makijaż by nie dodać nieco błysku i ozłocić spojrzenie jednym z tych drobno zmielonych brokacików.




Co do trwałości... Powiedzmy sobie szczerze - nie spodziewałam się cudów po paletce prosto z Chin. Jednak zaskoczyła mnie pozytywnie. Przy użyciu bazy Lily Lolo makijaż trzyma się bez problemu do 8 h. Cienie ładnie trzymają się powieki, nie spływają, nie wnikają w załamania ani zmarszczki. Podczas aplikacji delikatnie się obsypują, ale nadmiar zawsze zmiatam większym pędzelkiem. Nie używałam paletki bez bazy, więc nie wiem jak trwałość przestawia się w takiej sytuacji.




Jedyną wadę jaką znalazłam to niedostateczne nasycenie cieni. Aby uzyskać mocniejszy efekt trzeba dokładać kilka warstw. Dla jednych może to być problem, ale mi osobiście nie przeszkadza, bo stawiam raczej na delikatny makijaż oka.





Moje dzisiejsze oczko wykonałam paletką od BeautyBigbang. Rzadko wykonuje makijaż oczu, więc wybaczcie niedociągnięcia :D. Wyszło delikatnie i tak miało być. Moje kocie oko pociągnęłam jeszcze eyelinerem i wytuszowałam rzęsy ;). Chyba nie jest najgorzej prawda?  ;) Fakt - muszę popracować nad lepszymi ujęciami :D. 

Ponownie mam dla Was kupon rabatowy 10% na hasło MAGD10


Pędzle - KLIK
Paletka cieni - KLIK


Czytaj dalej