Jak spisał się podkład Lily Lolo warm peach? Moje wrażenia
Opis produktu:
"Jasny mineralny podkład o ciepłym kolorycie dla cery jasnej. Posiada naturalny filtr przeciwsłoneczny SPF 15. Jeden z najchętniej kupowanych jasnych odcieni podkładu.
Nasz wyróżniony podkład*:
--> nie zawiera drażniących substancji chemicznych, nanocząsteczek, parabenów, tlenochlorku bizmutu, talku, sztucznych barwinków, wypełniaczy, syntetycznych substancji zapachowych i konserwantów
--> bezzapachowy
--> zawiera naturalny filtr przeciwsłoneczny SPF 15
--> wodoodporny i niezwykle wydajny
--> lekka, jedwabiście gładka konsystencja
--> dzięki możliwości aplikacji kilku warstw zapewnia doskonałe krycie, przy czym jednocześnie pozwala skórze oddychać
--> nada promienny wygląd Twojej cerze: podkłady mineralne Lily Lolo odbijają światło zmniejszając tym samym widoczność drobnych zmarszczek i przebarwień
--> 100% naturalny
--> może być używany przez wegetarian i wegan"
Cena: 0,75 g za 10,90zł lub 10 g za 81,90 zł w sklepie Costasy
Skład:
MICA (mika), ZINC OXIDE [+/- CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE) (tlenek cynku - stosowany jako pigment, substancja matująca, wypełniacz, filtr UV), CI 77492 (IRON OXIDE) (tlenek żelaza czerwony), CI 77491 (IRON OXIDE) (tlenek żelaza czerwony/brązowy, CI 77499 (IRON OXIDE) (tlenek żelaza czarny).
Opakowanie i konsystencja:
Podkład mieści się w plastikowym słoiczku z nakrętką o pojemności 40 ml (10 g proszku). Pod przykrywką znajdziemy sitko zabezpieczone ruchomym plastikiem, które zapobiega wysypywaniu się produktu. Czyli identycznie jak w przypadku mineralnego pudru matującego. Konsystencja jest sypka, a kolor który wybrałam, Warm Peach, należy do tonacji cieplej.
Moja opinia:
Zacznę od aplikacji. Tak jak już wielokrotnie wspominałam jestem posiadaczką cery mieszanej, dlatego aby uniknąć błyszczenia pod podkład Lily Lolo aplikuje produkt, o którym pisałam już w tym poście. Jest to puder matujący od Lily Lolo i właśnie od niego zaczynam mój codzienny makijaż. Oczywiście po uprzednim nałożeniu i wchłonięciu się kremu nawilżającego. Następnie wydobywam odrobinę podkładu na nakrętkę i kolistymi ruchami nabieram puder na pędzel Super Kabuki. I taki samymi ruchami rozprowadzam podkład na twarzy począwszy od środkowych partii lica, czyli czoło, nos i broda. Następnie pozostałość rozprowadzam na zewnątrz. Nie lubię mocno wypudrowanych policzków, więc tą część twarzy oszczędnie pudruje podkładem. Poza tym w dalszej części makijażu znajdzie się na nich bronzer i rozświetlacz, więc całość będzie świetnie współgrała.
Mogłoby się wydawać - nic bardziej prostszego! I tutaj można przepaść :) jeśli miałyście wcześniej do czynienia z minerałami to na pewno sobie poradzicie, jednak dla osób zielonych w tym temacie - wyjaśniam. Nałożenie zbyt dużej ilości podkładu kończy się efektem wypudrowanej bardzo eleganckiej starszej Pani, której woń perfum czuć za nią na kilometr. Twarz niczym u porcelanowej lalki, która przy niewielkiej probie uśmiechu kończy się brzydkim wnikaniem produktu w zmarszczki (tak zmarszczki! Nawet te o których nie miałyście pojęcia) ! Aby tego uniknąć należy znać umiar ;). Podkładem Lily Lolo osiągniemy słabe, bądź średnie krycie, dlatego lepiej jest aplikować podkład partiami, żeby nie przesadzić z ilością. Chyba że ktoś preferuje podobny makijaż i uwidocznione bruzdy mu nie przeszkadzają to oczywiście nie mam nic przeciwko ;).
Ja z kolei jednak stawiam na bardziej naturalny wygląd cery, a jedyne w co inwestuje bardziej to podkreślenie kości policzkowych, o czym zapewne przeczytacie już wkrótce również za sprawą Lily Lolo.
Mocne krycie i bardziej dopracowany mejkap zostawiam sobie na większe wyjścia z kolei na co dzień bardziej doceniam minimalny makijaż. Dlatego też twarz w moim przypadku musi być lekko przypudrowana, aby nie tworzyć maski. I tutaj świetnie sprawdza się podkład Lily Lolo, który daje efekt bardzo naturalnej i zdrowej cery.
Podkład nie jest tani, ale moim zdaniem warto w niego zainwestować, bo jest niezwykle wydajny i świetnie sprawdzi się na nadchodzące lato, kiedy zaleją nas upały, a nakładanie płynnego podkładu będzie mocno utrudnione. Dlatego sypka i jedwabista konsystencja produktu Lily Lolo może okazać się niezastąpiona ;).
Co do kolorystyki. Na stronie Costasy znajdziecie bardzo duży wybór kolorów. Ja w pierwszej chwili byłam trochę zdezorientowana i musiałam się mocno zastanowić, czy jestem typem zimnym, czy ciepłym. Pomimo małego zamętu zdecydowałam się na barwy ciepłe, bo większość podkładów, które posiadam i w których czuje się bardzo dobrze maja cieple odcienie. Ostatecznie wybrałam kolor Warm Peach, który jest chyba najchętniej wybieranym kolorem w tej ciepłej kategorii. Jestem pewna, że osoby które dobrze znają swoją cerę nie będą miały większego problemu doborem koloru.
Podkład stosuje już półtora miesiąca i nie zauważyłam, aby zapychał pory, czyli skóra oddycha. Chyba że przesadzimy z ilością. Tak samo wygląda sytuacja z wnikaniem produktu w zmarszczki. Trzeba znaleźć "swoją odpowiednią ilość", bo gdy przedobrzymy zmarszczki będą widoczne zdecydowanie bardziej. Przy zachowaniu zdrowego rozsądku osiągniemy wygładzoną cerę i ujednolicony kolor skóry, czyli efekt delikatnego makijażu
Produkt nie uczula, nie podrażnia i nie sprzyja powstawaniu wyprysków, czego najlepszym dowodem jest skład, bogaty w cynk i substancje matujące.
Jak wygląda na skórze pokaże Wam w kolejnym poście o minerałach, który tym samym będzie zakończeniem mineralnych postów. Będziecie mogli zobaczyć mój makijaż wykonany tylko minerałkami :)
Ciekawa jestem tego makijażu w całości mineralnego;) Kilka razy rozważałam kupno takiego podkładu, jednak potrzebuję w miarę fajnego krycia, wiec nie wiem czy by mi się spisał...
OdpowiedzUsuńTak jak wspomniałam w poście Lily Lolo ma słabe lub średnie krycie więc mogłabyś być niezawolona. Ale za to miałam okazję używać też Annabele Minerals i krycie jest o wiele lepsze ;)
Usuńmam i uwielbiam, mam również krem bb lily lolo ;)
OdpowiedzUsuń_______________
PorcelainDesire ♥
Lubię jednak tylko w połączeniu z olejkiej skin79 lub innym podkładem
OdpowiedzUsuńLubię tą markę tak samo jak Annabelle Minerals :) Są do świetne produkty i bardzo wydajne ;D
OdpowiedzUsuńTak ! Annabelle także uwielbiam ;)
UsuńTrudno byłoby mi samej udzielić odpowiedzi na to pytanie odnośnie minerałów, bo zbyt mało ich jeszcze testowałam. Bardzo fajne propozycje od Lily Lolo. Chciałabym spróbować podkładu :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWarto mieć i używać minerały latem bo wiadomo że w zimie oczekujemy większego krycia ;)
UsuńJa podkładów mineralnych używam od lat 3. :) Zużyłam już niezliczoną ilość opakowań Annabelle Minerals i na lato mam jeszcze BareFaced Beaty. Z miłą chęcią wypróbowałabym wreszcie LL, ale wkurza mnie to, że próbki kolorystyczne są takie drogie, a nie wierzę, że za pierwszym razem trafię w swój kolor. Też jestem typem ciepłym, oliwkowym i w dodatku jasnym. Z tego co też słyszałam LL ma słabsze krycie od AM, ale i tak chciałabym go mieć :)
OdpowiedzUsuńTak, LL ma zdecydowanie słabsze krycie niz AM ale świetnie stapia się ze skórą dlatego śmiem sądzić że może jednak wybór koloru nie byłby taki trudny ;) ja swój też wybierałam w ciemno i trafiłam za pierwszym razem ;). Annabelki również bardzo lubię a tej trzeciej firmy o której wspominałaś nie znam ale już jestem ciekawa ;)
UsuńNa pewno na lato kupię rozświetlający podkład mineralny, bo jeszcze mineralnych kosmetyków nie próbowałam a słyszałam, że są świetne;)
OdpowiedzUsuńNa lato zdecydowanie tak ! ;)
UsuńJa wiem, że pewnie jest cudowny, ale można połączyć kapitalne właściwości z o wiele korzystniejszą ceną. Ja jestem fanką Annabelle Minerals i jak na razie nie zamieniłabym ich na nic innego :)
OdpowiedzUsuńRównież lubię ;)
UsuńMinerałki bardzo lubię, miałam chyba dwa takie podkłady, ale jednak wolę konsystencję płynną :(
OdpowiedzUsuńZ produktów Lily Lolo miałam bronzer i byłam nim zachwycona! Chętnie zaopatrzę się również w podkład bo z tego co piszesz mógłby mi przypasować. :)
OdpowiedzUsuńMam zestaw do konturowania od LL i będzie o nim w następnym poście ;)
UsuńA ja się jakoś boję zacząć używać tego typu podkładów, właśnie ze względu na tą pudrowość, z którą mogłabym przesadzić. Choć może za jakiś czas zmienię zdanie i wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńTroszkę umiaru i nie da się przesadzić ;) ja zawsze wolę dołożyć dwa razy niż raz przesadzić ;)
UsuńLubię ten podkład, ale ostatnio po niego nie sięgam, bo mam za dużo zmian trądzikowych i nie odpowiada mi jego krycie :C Niekomfortowo czuję się kiedy blizny i przebarwienia przebijają przez makijaż, a zgadzam się co do tego, że nałożony w zbyt dużej ilości potrafi podkreślić wszystkie nierówności skóry ;c
OdpowiedzUsuńNiestety tak jest i co do krycia również sie z Tobą zgodzę :|
UsuńNie mogę się doczekać Twojego makijażu kosmetykami mineralnymi :)
OdpowiedzUsuńJuż wkrótce ;)
Usuńgreat post! love it!
OdpowiedzUsuńhappy easter :)
Kisses,
http://itsmetijana.blogspot.rs/
Bardzo dziękuję Ci za życzenia:) Również życzę wesołych świąt :) Produkt interesujący a pędzel bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;)
UsuńUwielbiam produkty Lily Lolo :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy jest ten puder i bardzo fajnie, że idealnie sprawdzi się latem w czasie upałów ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wesołych i zdrowych Świąt Wielkanocnych ;) Dużo radości z prowadzenia bloga, wielu obserwatorów i owocnych współprac! ;)
Bardzo dziękuję ! ;)
UsuńKuszący kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowych, pogodnych i wesołych Świąt Wielkanocnych :)
Ja bardzo polubiłam pudry i podkłady mineralne. :) Miałam do czynienie z kilkoma, ale lily lolo jeszcze nie. Ja ze swojej strony polecam Neauty. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie ;) nie słyszałam o tej firmie !
UsuńJestem ciekawa tych podkladow, ale jeszcze zaden nie wpadl w moje rece
OdpowiedzUsuń