Strony

Podstawa pielęgnacji twarzy z Marion

Delikatny duet




Firma Marion wypuściła na rynek kilka nowości do pielęgnacji twarzy z aktywnym węglem bambusowym. Cała linia ma za zadanie dogłębnie oczyszczać skórę twarzy, a także zadbać o jej nawilżenie i regenerację. Tym bardziej ogromnie się ciesze, że to własnie mi przypadła ta przyjemność przetestowania tych produktów. Zatem zapraszam Was na pierwszy post z serii "Pielęgnacja twarzy z Marion" dotyczący żelu micelarnego oraz peelingu do twarzy.


Żel micelarny do twarzy.



Opis produktu:

Oczyszczający żel micelarny do każdego rodzaju skóry. Usuwa pozostałości makijażu i wszelkie zanieczyszczenia z powierzchni skóry, nie powodując podrażnień. Innowacyjna formuła zawiera naturalny aktywny węgiel zamknięty w mikrokapsułkach, który uwalnia się podczas aplikacji absorbując toksyny i zanieczyszczenia z powierzchni skóry. Pozostawia ją elastyczną i pełną blasku. Pędy bambusa silnie nawilżają, dodają skórze zmęczonej witalności i przywracają jej promienny wygląd.


Skład:

Aqua (woda), Glycerin (gliceryna - nawilża), Trehalose (cukier grzybowy pochodzenia naturalnego - nawilża), Panthenol (prowitamina B5 - nawilża, ułatwia gojenie, nośnik substancji aktywnych), Sodium Lauroyl Sarcosinate (łagodny środek pieniący), Sodium Laureth Sulfate (detergent - substancja myjąca, odtłuszczająca, może podrażniać), Phenoxyethanol (konserwant), Gypsophila Paniculata Root Extract (wyciąg z gipsówki wiechowatej - składnik myjący i oczyszczający, odblokowuje pory, przeciwdziała stanom zapalnym, sprzyja gojeniu, nośnik substancji aktywnych), Carbomer (zagęstnik, stabilizator), Citrus Paradisi Fruit Extract (wyciąg z grejpfruta - oczyszcza, odżywia, działa przeciwzapalnie, przeciwgrzybiczo, ściągająco, tonizuje, rozświetla, złuszcza), Xanthan Gum (zagęstnik), Coceth-7 (emulgator - wpływa na jakość piany i nawilża), PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether (emulgator), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil (pochodna oleju rycynowego - usuwa zanieczyszczenia, nośnik substancji aktywnych), 




Carbon Black (węgiel - przeciwdziała trądzikowi, odblokowuje pory, usuwa martwy naskórek), Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract (wyciąg z łodyg/liści bambusa pospolitego - działa przeciwbakteryjnie, przeciwzapalnie, przeciwrodnikowo, nawilża), Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate (nawilża, zmiękcza, wygładza, uodparnia komórki na zniszczenie i zanieczyszczenia zewnętrzne), Allantoin (alantoina - nawilża, ułatwia gojenie, działa przeciwzapalnie i ściągająco, może uczulać), Ethylhexylglycerin (łagodny humektant, naturalny konserwant), Microcrystalline Cellulose (wypełniacz, stabilizator emulsji, nie uczula), Lactose (składnik pochodzenia naturalnego - nawilża, zmiękcza, wygładza), Parfum zapach, Triethanolamine (regulator pH, może uczulać), Citric Acid (kwas cytrynowy - naturalny konserwant, rozjaśnia skórę), Sodium Benzoate (konserwant), DMDM-Hydantoin (konserwant - może uwalniać formaldehyd, wywoływać alergie i podrażnienia), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Methylisothiazolinone (konserwant). 


Cena: ok. 10 za 150 ml w Drogeria Natura


Moja opinia:



Żel mieści się w plastikowej, białej tubie z zamknięciem o pojemności 150 ml. Produkt jest bezbarwny z czarnymi drobinkami. Pachnie cytrusami i przywodzi mi na myśl męskie perfumy.

Produkt ma dwie formy zastosowania. Pierwsza identyczna jak w przypadku użycia zwykłego żelu do twarzy. Należy nałożyć żel na wilgotną skórę i masować, po czym spłukać. Druga jest bardzo podobna do użycia płynu micelarnego. Należy nałożyć produkt na wacik i przetrzeć twarz.




Mi najbardziej przypadła do gustu pierwsza forma użycia tego produktu i zarówno moja poranna jak i wieczorna toaleta opiera się głównie na tym właśnie żelu do twarzy. Specyfik nie pieni się zanadto, ale wytwarza poślizg także umycie twarzy dłońmi, czy za pomocną tego płatka przebiega bardzo szybko i przyjemnie.

Produkt delikatnie oczyszcza skórę, dokładnie zmywa makijaż i zanieczyszczenia z twarzy. Buzia po użyciu jest odświeżona, miękka i elastyczna. Ewentualne wypryski szybko giną, a nowe nie pojawiają się w jakimś zastraszającym tempie. 




Mimo, że początkowo skład mnie nie zachwycił (uwagi zaznaczyłam na kolor fioletowy) to jednak z działania żelu jestem zadowolona, a poza tym produkt nie podrażnia, ani nie uczula skóry. Nie zauważyłam, aby po użyciu żelu buzia była choćby zaczerwieniona. Ale podejrzewam, że osoby borykające się z nadwrażliwością cery mogą mieć pewne uwagi. 


Peeling do twarzy z aktywnym węglem



Opis produktu: 

Drobnoziarnisty peeling delikatnie złuszcza martwy naskórek sprawiając, że skóra jest doskonale oczyszczona, wygładzona, wygląda świeżo i zdrowo. Formuła zawiera aktywny węgiel bambusowy, który absorbuje toksyny i zanieczyszczenia z powierzchni skóry, odblokowując pory. Chroni skórę przed wolnymi rodnikami i wyrównuje jej koloryt. Peeling zawiera bogatą w mikroelementy białą glinkę Kaolin, która posiada właściwości ściągające, odżywcze i regenerujące.


Skład: 

Aqua (woda), Stearic Acid (pochodzenie naturalne, stabilizator, nośnik substancji aktywnych, emulgator), Isononyl Isononanoate (emolient - zmiękcza, ułatwia aplikację), Hydrated Silica (kwas krzemowy - matuje, pochłania wilgoć, posiada właściwości ścierające i polerujące), Cetyl Alcohol (emolient - tworzy film, nawilża, może sprzyjać powstawaniu zaskórników), Cetearyl Alcohol (emolient pozyskiwany z oleju kokosowego - nie podrażnia, tworzy film, może zapychać pory), Glycerin (gliceryna - nawilża), Caprylic/Capric Triglyceride (olej neutralny pochodzenia naturalnego - natłuszcza, nawilża, zmiękcza, wygładza, tworzy film, może zapychać pory), Isohexadecane (emolient - może zapychać pory, rozpuszczalnik, zwiększa lepkość, nadaje jedwabistość), Isopropyl Myristate (pochodzenie naturalne - nawilża, uelastycznia, zmiękcza, wygładza), Glyceryl Stearate (emulgator - zmiękcza, wygładza, nawilża), PEG-100 Stearate (emulgator - myje, wytwarza pianę), Ceteareth-20 (środek myjący, zmiękczający), 




Kaolin (glinka biała - matuje, pochłania nadmiar sebum, działa antybakteryjnie, kojąco i ściągająco), Charcoal Powder (sproszkowany węgiel aktywny - absorbuje, przyciąga i zatrzymuje zanieczyszczenia ze skóry, działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie, walczy z trądzikiem i przetłuszczaniem skóry), Threalose (cukier grzybowy pochodzenia naturalnego - nawilża), Helianthus Annuus Seed Oil (olej z nasion słonecznika - działa przeciwzapalnie, tworzy film, nie zapycha porów, wygładza, regeneruje), Phenoxyethanol (konserwant), Pumice (pumeks - ścierniwo, substancja złuszczająca), Parfum zapach, Allantoin (alantoina - nawilża, ułatwia gojenie, działa przeciwzapalnie i ściągająco, może uczulać), Ethylhexylglycerin (łagodny humektant, naturalny konserwant), Sodium Polyacrylate (nawilża, kondycjonuje, odżywia, tworzy film), Hydrogenated Polydecene (zmiękcza, nawilża, wygładza), PPG-5 Laureth-5 (emulgator), Tetrasodium EDTA (konserwant), Triethanolamine (regulator pH).


Cena: ok. 10 zł za 75 ml w Drogeria Natura


Moja opinia:



Peeling mieści się w plastikowej, czarnej tubce z zamknięciem o pojemności 75 ml. Posiada mnóstwo drobinek o średniej ostrości. Kolor - ziemisty. 




Peeling stosuje dwa czasem trzy razy w tygodniu. Na zwilżoną twarz nakładam sporą porcję produktu i masuje kolistymi ruchami. Drobinki są bardzo delikatne, więc nie ma mowy o mocnym pocieraniu.




Skóra po użyciu jest gładka, miękka i wygląda świeżo. Bardzo podoba mi się w nim to, że nie tylko oczyszcza skórę, ale także ją pielęgnuje. Po aplikacji moja buzia nie wymaga nałożenia kremu, bo peeling nie pozostawia jej ściągniętej, czy suchej tylko nawilżoną i odprężoną. 




Znalazłam także niewielki minus tego peelingu. Niestety pory oczyszczone są tylko na poziomie średnim. Myślę, że powodem jest fakt, że drobinki są bardzo delikatne i cały zabieg przebiega niezwykle łagodnie. Zatem nie ma mowy o podrażnieniu skóry, zaczerwienieniu, czy uczuleniu. Uważam, że dla osób nieprzepadających za mocnym oczyszczeniem skóry ten produkt może okazać się idealny.


Ktoś z Was miał już do czynienia z nowościami Marion? :)


Czytaj dalej

Hybryda - Claresa 100 grey mouse, Claresa 022 yellow snake

Szaraczek 




Właśnie dobiegła końca moja najdłuższą przerwę od hybrydy. Zawsze zmieniłam ją dość regularnie, czyli co około 3 tygodnie. Jednak złe samopoczucie skutecznie mnie zniechęcało, aż do dziś. W końcu zebrałam się w sobie i wykonałam bardzo szybki i łatwy mani.

Połączyłam dwa kolory firmy Claresa, czyli szary nr 100 i żółty nr 022). Oba kolory potrzebowały dwóch warstw, a żółty dodatkowo dwóch warstw białego podkładu. Baza i top to produkty Semilac.







Co sądzicie? :)


Czytaj dalej

Mój niezbędny gadżet w pielęgnacji twarzy ! - Silikonowy płatek do mycia twarzy i pędzli od Donegal

Małe, a cieszy !




Nie wiem jak Wy, ale ja do niedawna całkiem nieźle radziłam sobie bez gadżetów do pielęgnacji twarzy typu szczotki, myjki, gąbki, czy płatki silikonowe. Byłam zdania, że to zbędny wydatek i posiadanie czegoś z wymienionych wyżej rzeczy wiąże się raczej z szybko przemijającą modą i zbieractwem rupieci. Poniekąd nadal tak sądzę, lecz z małym wyjątkiem, bo... nagle odkryłam to małe, różowe, miękkie "coś" co zrewolucjonizowało moją wizję pielęgnacji twarzy. Trafiło do mnie przypadkiem, bo na TYM spotkaniu. Firma była mi dotąd nieznana, lecz nadrabiam zaległości i zaznajamiam się powoli z akcesoriami, które oferuje Donegal. Zapewne już czytałyście mój post o ich lakierach i świetnym zmywaczu do paznokci





Moja opinia:

Ale wracając do gwiazdy dzisiejszego postu... Płatek jest wykonany z silikonowego, miękkiego tworzywa. Od strony wierzchniej mamy płaszczyznę do mycia z igiełkami i wypustkami. Igiełki są bardzo delikatne. Z drugiej strony mamy uchwyt do trzymania myjki (żeby nam się nie wyślizgnęła z dłoni), który jest też przyssawką. Dlatego po użyciu płatka możemy go z łatwością przyczepić w dogodnym miejscu w łazience, aby nam się nie zawieruszył. Płatek jest bardzo elastyczny, dopasowuje się do twarzy i idealnie leży w dłoni. 





Myjka jest niezwykle przydatna w codziennej pielęgnacji twarzy. Świetnie sprawdza się do rozprowadzania żelu na uprzednio zwilżonej twarzy. Po użyciu od razu ma się wrażenie, że skóra jest znacznie lepiej oczyszczona niż po zwykłym rozprowadzeniu żelu dłońmi.

Przy peelingach efekt jest jeszcze bardziej widoczny. Uwielbiam to uczucie mocno oczyszczonej i napiętej buzi. Nie musimy obawiać się podrażnienia cery, bo igiełki są bardzo delikatne. Skóra jest elastyczna i gotowa na dalszy etap pielęgnacji.





Poszłam za radą Marzenki i spróbowałam użyć płatek do zmycia maski z twarzy. Te z Was, które miały do czynienia z glinkowymi maseczkami dobrze wiedzą jak ciężko się je zmywa. I faktycznie płatek radzi sobie z tym o wiele lepiej. Zaoszczędzamy nie tylko hektolitry wylanej wody, ale także sporo nerwów :D. Wystarczy zwilżyć maskę i wykonać delikatny masaż buzi przy pomocy silikonowego płatka, a następnie spłukać.

Ponadto istnieje jeszcze jedna bardzo istotna funkcja tego cudeńka. Sprawdza się całkiem nieźle do mycia pędzli zarówno z naturalnego włosia jak i syntetycznego ;)





Ten wielofunkcyjny gadżet jest niezwykle przydatny i ogromnie ułatwia codzienną pielęgnację twarzy. Ponadto jest higieniczny i bardzo łatwo go wyczyścić. Mi wystarcza płukanie w ciepłej wodzie. Z kolei po użyciu płatka do zmywania maski do oczyszczenia go używam delikatnego mydełka. 



Używacie takich wspomagaczy w codziennej pielęgnacji ? :)



Czytaj dalej

Off shoulder black dress - odkryte ramiona hitem sezonu ?

Czarne, klasyczne z odkrytymi ramionami


Jak już zauważyłyście tego lata stawiam głównie na sukienki. I powiem Wam szczerze, że te z odkrytymi ramionami bardzo mocno przypadły mi do gustu, bo zamówiłam już trzy sztuki ... :o. Tak, zdaje sobie sprawę, że popadam w zbieractwo, jednak jeśli rozmiarowo przyjdą takie jak chcę to jestem pewna, że będę zadowolona i zrobię z nich dobry użytek :). 


KLIK


Dzisiaj pokażę Wam kilka propozycji czarnych sukieneczek z odkrytymi ramionami (off shoulder black dress). Na początek ta sportowa z interesującym dekoltem na plecach. Upolowałam ją już jakiś czas temu, ale wciąż wisi w mojej wishliście, bo to nie najlepszy fason dla ciężarnej. Jednak myślę, że za kilka miesięcy będę mogła o niej pomyśleć :). Kolejna ma już bardziej kobiecy i oficjalny krój, ale materiał przypomina sweterek, zatem ciągle jeszcze w każualowym stylu. Następne trzy pięknie eksponują odkryte ramiona i wpisują się idealnie w wieczorowy klimat. 


English


You've probably noticed that this summer I have been chosing mostly dresses. To tell you the truth, those off shoulder ones appealed to me as I had ordered 3 pieces ... :o.

Of course, I realize I'm begining to get addicted to dresses, however, as far as they come in the right size, I know how to use them well :-).


Today, I'll show you a few off shoulder black dresses. For a start, see this lovely sports one with an interesting neckline on the back. I hunted it some time ago, but temporarily it hangs in my wardrobe as it does not fit an expectant mother. Anyway, I think I'll need to think about again sooner or later  :-). Another dress from my personal collection seems much smarter and more feminine, however made from sweater-like fabrics somehow resembles more casual style. 



KLIK

KLIK

KLIK

KLIK


Co sądzicie o sukienkach z odkrytymi ramionami ? :)


Czytaj dalej

Wyniki wakacyjnego rozdania !!!

Wakacyjne rozdanie - wyniki




Przychodzę dzisiaj do Was z szybkim postem informacyjnym ! Ogłaszam wyniki rozdania :)

Szczęśliwy numerek to...




Właścicielem nr 51 jest...



Serdecznie gratuluję ! Na dane do wysyłki czekam trzy dni. Jeśli zwycięzca nie odezwie się w tym czasie wylosuję kolejną osobę. 

mail: Mabramek9@gmail.com


Czytaj dalej

Maseczki Perfect.Me - która maska do włosów rozjaśnianych na blond / zniszczonych / suchych? Porównanie

Repair & Color Save (pomarańczowa)

Frizz Stop & Keratin Repair (różowa)

Natural Oils Repair (zielona)




Maseczki są w moim posiadaniu już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz udało mi się je dokładnie przetestować i wydać werdykt, a tym samym odpowiedzieć na pytanie "która z masek Perfect.Me spisuje się najlepiej na rozjaśnianych blond włosach?" Dodam, że dzięki intensywnej pielęgnacji moje włosy zeszły z wysokiej porowatości i w tej chwili mogę się cieszyć urokami średniej porowatości. Nie mniej jednak ciągle są trochę przesuszone i zniszczone rozjaśnianiem. Jeśli masz podobny problem myślę, że mój wybór będzie także dobrym wyborem dla Ciebie :). A więc zaczynamy, w pierwszej kolejności wzięłam pod lupę składy. 





Skład pomarańczowa:

Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient pozyskiwany z oleju kokosowego - tworzy film, zapobiega utracie wody), Dimethicone (silikon - nawilża, wygładza, nabłyszcza), Stearamidopropyl Dimethylamine (składnik pozyskiwany z oleju rzepakowego - działa odżywczo i kondycjonująco, antystatyk), Behetrimonium Chloride (środek antystatyczny, może wywoływać uczulenia), Quaternium-87 (substancja podobna do silikonu - wygładza, zwiększa objętość włosów, ułatwia rozczesywanie), Glycerin (gliceryna - nawilża),  Ceteareth-20 (środek myjący, zmiękczający, emulgator), Cyclohexasiloxane (silikon - odżywia, wygładza, zmiękcza), Silk Amino Acids (aminokwasy jedwabiu - nawilża), Propylene Glycol (glikol propylenowy - nawilża, ułatwia penetrację substancji wgłąb włosa), Caviar Extract (wyciąg z kawioru - odmładza, ujędrnia, uelastycznia, regeneruje, działa przeciwstarzeniowo), Hydrolyzed Keratin (hydrolizat keratyny - nawilża, kondycjonuje, zmiękcza, odbudowuje, wygładza), 





Oryza Sativa (Rice) Protein (proteiny ryżowe - składnik nawilżający, łagodzący, wzmacniający, ochronny, wypełnia uszkodzenia włosów, zapobiega elektryzowaniu), Phytic Acid (kwas fitowy - antyoksydant), Oryza Sativa (Rice) Extract (wyciąg z ryżu - nawilża, odżywia, wzmacnia), Tocopheryl Acetate (przeciwutleniacz stosowany zamiast witaminy E), Polyquaternium-7 (antystatyk - wygładza, ułatwia rozczesywanie, zapobiega przesuszeniu, ułatwia poślizg), Isopropyl Alcohol (rozpuszczalnik / konserwant - odtłuszcza, oczyszcza, może uczulać), Tetrasodium EDTA (środek przeciwbakteryjny/przeciwgrzybiczy - konserwant, zalecany w małych stężeniach), Phenoxyethanol (konserwant), Ethylhexylglycerin (łagodny humektant / naturalny konserwant), Citric Acid (kwas cytrynowy - naturalny konserwant), Parfum (Fragrance) zapach, Linalool (zapach).





Skład różowa:

Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient pozyskiwany z oleju kokosowego - tworzy film, zapobiega utracie wody), Dimethicone (silikon - nawilża, wygładza, nabłyszcza), Stearamidopropyl Dimethylamine (składnik pozyskiwany z oleju rzepakowego - działa odżywczo i kondycjonująco, antystatyk), Behetrimonium Chloride (środek antystatyczny, może wywoływać uczulenia), Quaternium-87 (substancja podobna do silikonu - wygładza, zwiększa objętość włosów, ułatwia rozczesywanie), Glycerin (gliceryna - nawilża),   Ceteareth-20 (środek myjący, zmiękczający, emulgator), Cyclohexasiloxane (silikon - odżywia, wygładza, zmiękcza), Silk Amino Acids (aminokwasy jedwabiu - nawilża), Hydrolyzed Keratin (hydrolizat keratyny - nawilża, kondycjonuje, zmiękcza, odbudowuje, wygładza)Tocopheryl Acetate (przeciwutleniacz stosowany zamiast witaminy E)





Sclerocarya Birrea (Marula) Seed Oil (olej marula - nawilża, wzmacnia, regeneruje, koi, łagodzi podrażnienia), Gold (drobinki złota - regeneruje, odżywia), Polyquaternium-7 (antystatyk - wygładza, ułatwia rozczesywanie, zapobiega przesuszeniu, ułatwia poślizg), Isopropyl Alcohol (rozpuszczalnik / konserwant - odtłuszcza, oczyszcza, może uczulać), Tetrasodium EDTA (środek przeciwbakteryjny/przeciwgrzybiczy - konserwant, zalecany w małych stężeniach), Phenoxyethanol (konserwant), Ethylhexylglycerin (łagodny humektant / naturalny konserwant), Citric Acid (kwas cytrynowy - naturalny konserwant), Parfum (Fragrance) zapach, Amyl Cinnamal (zapach), Butylphenyl Methylpropional (zapach), Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde (zapach), CI 77820 (Silver) barwnik.





Skład zielona:

Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient pozyskiwany z oleju kokosowego - tworzy film, zapobiega utracie wody), Dimethicone (silikon - nawilża, wygładza, nabłyszcza), Stearamidopropyl Dimethylamine (składnik pozyskiwany z oleju rzepakowego - działa odżywczo i kondycjonująco, antystatyk), Behetrimonium Chloride (środek antystatyczny, może wywoływać uczulenia), Glycerin (gliceryna - nawilża), Quaternium-87 (substancja podobna do silikonu - wygładza, zwiększa objętość włosów, ułatwia rozczesywanie), Ceteareth-20 (środek myjący, zmiękczający, emulgator), Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy - wzmacnia, regeneruje, nawilża, antyoksydant), Simmondia Chinensis (Jojoba) Seed Oil (olej jojoba - odbudowuje, nawilża, natłuszcza, uelastycznia), Macadamia Ternifolia Seed Oil (olej makadamia - regeneruje, wygładza, odżywia, wygładza, nadaje połysk), 





Cocos Nucifera (Coconut) Oil (olej kokosowy - wygładza, uelastycznia, nawilża, regeneruje), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów - odżywia, odmładza, natłuszcza, nawilża), Tocopheryl Acetate (przeciwutleniacz stosowany zamiast witaminy E), Polyquaternium-7 (antystatyk - wygładza, ułatwia rozczesywanie, zapobiega przesuszeniu, ułatwia poślizg), Isopropyl Alcohol (rozpuszczalnik / konserwant - odtłuszcza, oczyszcza, może uczulać), Tetrasodium EDTA (środek przeciwbakteryjny/przeciwgrzybiczy - konserwant, zalecany w małych stężeniach), Phenoxyethanol (konserwant), Ethylhexylglycerin (łagodny humektant / naturalny konserwant), Citric Acid (kwas cytrynowy - naturalny konserwant), Parfum (Fragrance) zapach, Hexyl Cinnamal (zapach), Butylphenyl Methylpropional (zapach), Benzyl Salicylate (zapach).


Moja opinia: 

Maseczka pomarańczowa

Czytając jej opis mam wrażenie, że producent stworzył ją specjalnie dla mnie (włosy farbowane i zniszczone). Skład też jest nie najgorszy, bo substancje odbudowujące takie jak aminokwasy jedwabiu, keratyna, czy wyciąg z kawioru występują po dwóch silikonach i kliku emolientach. Taka ilość mnie zadowala i substancje mają szanse przebicia. Niestety nie mam pojęcia dlaczego producent wepchnął do składu również alkohol izopropylowy, który znajdziemy we wszystkich trzech wersjach...





Opakowanie wystarczyło mi na dwa użycia. Podczas aplikacji maski dłonie opornie suną po włosach, brak poślizgu. Maskę nałożyłam na 30 min pod czepek na umyte, lekko wilgotne włosy. Po tym czasie spłukałam. Zdjęcia wykonane w słoneczny dzień bez lampy.





Włosy po całkowitym wyschnięciu były bardzo miękkie i błyszczące. Końcówki są puszyste i na żywo miałam wrażenie,  że niedociążone. Z kolei na zdjęciach wcale tego nie widać. Rozczesały się jak po użyciu odżywki, czyli musiałam się trochę pomęczyć. Na szczęście nie plączą się zanadto w ciągu dnia i wyglądają na wygładzone i odbite od nasady. Zapewne to zasługa tego, że nie nakładałam maski na skórę.


Maseczka różowa

Wersja różowa przeznaczona jest dla posiadaczek włosów matowych i puszących się zatem takich nad którymi ciężko zapanować. Skład jest łudząco podobny do maski pomarańczowej, a różni się jedynie substancjami aktywnymi. Mam wrażenie, że ta maska ma najgorszy skład, a to wrażenie potęguje znacznie większa ilość substancji "złych" (zaznaczyłam je kolorem fioletowym).





Tak jak w przypadku pomarańczowej wersji opakowanie wystarczyło na dwa użycia. Aplikacja przebiega już trochę łatwiej niż w przypadku poprzedniej. Maseczka nie wytwarza delikatnej piany, ale czuć niewielki poślizg. Produkt nałożyłam na uprzednio umyte włosy na 30 minut. Zdjęcia wykonane przy kiepskim świetle dziennym, bez użycia lampy.





Podczas płukania czuć, że włosy są śliskie i gładkie. Gdy wyschły okazało się, że bardzo łatwo się rozczesują. W dotyku są miękkie, lśnią, a końcówki są zdyscyplinowane i jakieś smętne. W porównaniu z pomarańczową maską, mam wrażenie, że ta różowa obciążyła włosy i odebrała im puszystość. Zupełnie nie tłumaczy tego moja walka ze światłem. Na plus zaliczam to, że na drugi dzień od mycia włosy nadal wyglądały dość świeżo.


Maseczka zielona

Stali czytelnicy zapewne już dobrze wiedzą jak bardzo lubię oleje w mojej pielęgnacji, więc pewnie nikogo nie zaskoczę jak powiem, że skład zielonej wersji odpowiada mi najbardziej. Kilka drogocennych olejków (arganowy, jojoba, makadamia, kokosowy i ze słodkich migdałów) całkowicie wynagradza mi obecność alkoholu pod koniec składu. 





Produkt nałożyłam po umyciu włosów na 20 min. Opakowanie wystarcza na dwa użycia. Maska przyjemnie się rozprowadza. Dłonie suną bardzo gładko po włosach. Zdjęcia wykonane w cieniu w świetle dziennym, bez lampy. 





Podczas płukania ma się wrażenie, że gładkość zniknęła, ale na szczęście wraca, gdy włosy są już całkiem wysuszone. Wtedy dopiero nabierają blasku i prześlicznie lśnią. Czesanie nie jest niezwykle proste, ale nie stanowi też dużego problemu. Włosy są miękkie, miłe w dotyku. Wydają się nawilżone i zregenerowane, szczególnie na końcówkach. Jednak są jakieś takie bez życia :/. 

Pod względem aplikacji i wygody użytkowania najlepiej spisała się maska zielona, która też moim zdaniem ma najlepszy skład. Jednak pod względem wizualnym na moje włosy najlepiej zadziałała maska pomarańczowa, która nie tylko dodała im blasku, ale także sprawiła, że stały się miękkie i sprężyste.



A jakie jest Wasze zdanie? Która maska wygrała ten pojedynek? :)


Czytaj dalej