Strony

Sztuczne rzęsy zamknięte w tuszu do rzęs ? Niemożliwe ? A jednak ! - DELIA New Look 3D Lashes Mascara - Tusz do rzęs o efekcie 3D

Nieziemsko prosta aplikacja i efekt jak z reklamy...



Tusz do rzęs Delia New Look 3D Lashes używam już 10 miesięcy (!!!) i aktualnie dobijam do dna. Czas Wam przedstawić jeden z lepszych jaki dotąd stosowałam tusz do rzęs ! Tak wiem mówiłam to już przy kilku tuszach Eveline. Też je bardzo lubię, ale ten z Delia to jakiś kosmos. Ale o tym za chwilę 😉.


Opis produktu:

Nowość od marki Delia - New Look 3D Lashes Mascara– tusz do rzęs o efekcie trójwymiarowości: ekstremalne pogrubienie, podkręcenie oraz wydłużenie. Produkt nadaje efekt otwartego oka a intensywna czerń podkreśla i przyciąga spojrzenie.





Odpowiednio wyprofilowana w postaci stożka, silikonowa szczoteczka zapewnia precyzyjne i dokładne pokrycie rzęs od nasady po same końce.

Kremowa konsystencja idealnie rozprowadza się po rzęsach, otulając każdą z osobna, nie kruszy się i nie odbija na powiece


Cena: ok. 15 zł za 12 ml.


Opakowanie i konsystencja:



Tusz mieści się w standardowej tubce ze szczoteczką o pojemności 12 ml. Szczotka wykonana jest z silikonu i ma kształt stożka. Konsystencja jest odpowiednia - ani zbyt rzadka ani za gęsta. Kolor - mocna wyraźna czerń.


Moja opinia:



Zacznę od aplikacji. Tusz ma bardzo fajną szczotkę, która nabiera odpowiednią ilość do nałożenia na rzęsy zarówno górne jak i dolne. Bardzo ładnie rozkłada produkt bez grudek. Można budować warstwy bez sklejania. Jednak u mnie jedna w zupełności wystarcza.

Bardzo miło zaskoczył mnie fakt, że produkt się nie osypuje. Nawet teraz, gdy konsystencja zdecydowanie stężała (mam go od 10 miesięcy!) nie znajduje okruchów na policzkach nawet po intensywnym dniu.


Efekt po trzech muśnięciach


Tusz rozczesuje, wydłuża, pogrubia i zagęszcza rzęsy. Daje piękny efekt sztucznych rzęs. Kilka osób zwróciło na niego uwagę, gdy miałam go na rzęsach. Zdecydowanie robi wrażenie, dlatego bardzo martwi mnie, że już właściwie dobiłam do dnia 😢.




Ceny waha się w granicach 15 zł i nie da się jej porównać do jakości. Za takie pieniądze spodziewałam się czegoś ok, ale bez szału, a otrzymałam, moim zdaniem, maskarę wszech czasów. Zerknijcie tylko na opinie na wizażu TU.

Tusz Delia New Look 3D Lashes nie jest produktem wodoodpornym, więc uważajcie w deszczowe dni, żeby nie skończyć z "pandą" 😕. Mi to akurat nie przeszkadza, bo nie przepadam za tuszami wodoodpornymi. Uprzedzę od razu pytania - produkt nie rozpływa się na powiekach pod wpływem ciepła.




Maskara urzekła mnie przede wszystkim niezwykle łatwą aplikacją ! Wystarczą trzy muśnięcia i gotowe. Efekt jak z reklamy. Ponadto trwałość i brak osypywania 👌. 👀


Kto już miał przyjemność poznać się z tuszem Delia New Look 3D Lashes ?? :)


Czytaj dalej

Nie oceniaj produktu po ... zapachu 😏 - MGIEŁKA DO TWARZY OCZAROWA ODŚWIEŻAJĄCO-OCZYSZCZAJĄCA DO CERY TŁUSTEJ I MIESZANEJ

Nie oceniaj produktu po ... zapachu 😏



Pamiętacie mój wychwalający wpis z karotenowym kremem do twarzy od Fitomed ? Jeśli nie to koniecznie nadróbcie zaległości. Mam ogromny sentyment do tej firmy, która co jakiś czas wprowadza na rynek na prawdę świetne kosmetyki o rewelacyjnym naturalnym składzie. Dzisiaj chce poruszyć kolejny temat z ich udziałem. Mgiełka oczarowa odświeżająco-oczyszczająca do cery tłustej i mieszanej. 


Opis produktu:

Najważniejsze składniki: hydrolat oczarowy Ecocert (30%), pantenol, alantoina, olejek „neroli”.

Działanie:

- zmniejsza zaczerwienienie i objawy naczynkowe,
- łagodnie ściąga rozszerzone pory,
- rozjaśnia i tonizuje skórę.

Przeznaczenie: do cery mieszanej, tłustej, naczynkowej. Polecany również do nawilżania twarzy dla osób pracujących przy komputerach oraz w klimatyzowanych pomieszczeniach. Mgiełkę można stosować na makijaż.


Cena: 14 zł za 200 ml Fitoteka 


Skład:

Aqua (woda), Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Leaf Water (hydrolat z liści oczaru - działa ściągająco, antybakteryjnie, łagodząco, regenerująco, odświeża, zmniejsza zaczerwienienie skóry, wzmacnia i zwęża naczynka, reguluję pracę gruczołów łojowych, zmniejsza produkcję sebum), Panthenol (prowitamina B5 - nawilża, łagodzi podrażnienia, przyspiesza gojenie, koi), 




Allantoin (alantoina - działa przeciwzapalnie, regenerująco, nawilżająco, łagodzi podrażnienia, przyspiesza gojenie, odblokowuje pory, wygładza, zmiękcza), Peg-40 Hydrogenated Castor Oil (utwardzony olej rycynowy - substancja odtłuszczająca i oczyszczająca), Sodium Hydroxide (wodorotlenek sodu - regulator pH), Phenoxyethanol (konserwant) (and) Ethylhexylglycerin (naturalny konserwant, łagodny humektant), Parfum zapach, Linaloole zapach, C.I.19140 barwnik. 


Opakowanie i konsystencja:



Mgiełka zamknięta jest w plastikowej przezroczystej buteleczce z atomizerem o pojemności 200 ml. Atomizer działa sprawnie i rozpyla dużą chmurę. Mgiełka konsystencją przypomina gęstość wody. Barwą przywodzi na myśl lekko zaparzoną herbatę. Woń - dość dyskusyjna.


Moja opinia:



Zacznę od najmniej przyjemnej cechy tego produktu. Zapach 😕. Nie ma co ukrywać jest... intensywny i moim zdaniem niezbyt zachęcający 😟. Wiem, że kierowanie się zapachem w obliczu na prawdę fajnie działającego produktu jest błahe. Jednak dla mnie woń produktu zawsze odgrywa istotną rolę. Nie przepadam za mocnymi zapachami w kosmetykach do twarzy, a najlepiej jeśli są po prostu bezzapachowe. Początkowo woń mgiełki mnie drażniła, ale fakt, że nie utrzymuje się właściwie wcale na skórze motywowało mnie do dalszego testowania. I cieszę się, że nie odrzuciłam jej z powodu męczącego zapachu.




Produkt aplikuję na wcześniej umytą twarz. Wstrzymuję oddech i rozpylam mgiełkę trzy razy naciskając pompkę. Czekam aż produkt się wchłonie. Trwa to powiedzmy około minuty. Następnie nakładam ulubiony krem, czyli ostatnio - Mój Krem nr 9. Buzia gotowa jest na przyjęcie makijażu, bądź na podbój świata z nieumalowaną facjatą 😃🙋😼.

Cera po użyciu mgiełki jest odświeżona, gładka, nawilżona i napięta. Pisząc napięta nie mam na myśli nic złego. Jest po prostu zwarta i sprężysta.




Mgiełka świetnie utrzymuje makijaż i mam wrażenie, że opóźnia błyszczenie w strefie T.

Producent zapewnia, że można stosować ją na makijaż. Ja nigdy tego nie robiłam, więc nie wiem jak się zachowa.

W czasie 4 miesięcznego stosowania produkt mnie nie uczulił ani nie podrażnił. Nie wpłynął na pojawienie się wyprysków. Zwróćcie uwagę na zużytą ilość. Mgiełkę rozpylałam codziennie, a w buteleczce ubyło na prawdę niewiele 😮 😉. 


Co myślicie o tej mgiełce ? Stosujecie takie produkty ? 😏


Czytaj dalej

Hybryda - Color Vishine nr 124 pastel roses, Bling nr 01 nude

Pastelowe




Manicure, który wykonałam mojej siostrze wyjątkowo przypadł mi do gustu 💖. Kolorystyka idealnie do siebie pasuje, a naklejki dodają mu dziewczęcego uroku. Bardzo prosty i niezwykle śliczny mani utrzymany w pastelach.




Użyłam bazy i topu Semilac, z kolei lakiery to Bling nr 01, czyli cielisty nude. Drugi to Color Vishine nr 124, czyli pastelowy jasny róż. Do pełnego krycia oba lakiery potrzebowały czterech warstwy.






Jak Wam się podobają takie dziewczęce pazurki ? 😃


Czytaj dalej

Kosmetyki drogeryjne - Mówię Jak jest ! - Alterra olejek do włosów z pestek moreli - Czy to dobry produkt do zabezpieczania końcówek?

Ekologiczny olejek z pestek moreli do zabezpieczania końcówek włosów




Zapraszam Was na kolejny wpis z serii Kosmetyki Drogeryjne - Mówię Jak Jest ! Dzisiaj przybliżę Wam olejek z pestek moreli do włosów od Alterra. Czy sprawdził mi się do zabezpieczania końcówek ? O tym poniżej 😉.


Opis produktu:

Każdy włos zasługuje na indywidualną pielęgnację. Do produkcji tego olejku do włosów użyto wysokowartościowych produktów roślinnych, takich jak ekologiczny olejek z pestek moreli, ekologiczny olejek arganowy oraz ekologiczny olejek sezamowy. Wysokowartościowe olejki ułatwiają rozczesywanie włosów oraz nadają im połysk.





Produkt Alterra spełnia surowe kryteria organizacji Natrue. Nie zawiera sztucznych barwników, substancji zapachowych i konserwantów. Bez silikonów, parafiny i innych produktów ropopochodnych. Przebadany dermatologicznie.


Cena: w promocji 10 zł za 50 ml w Rossmann


Skład:




Glycine Soja Oil* (olej sojowy - nawilża, działa przeciwstarzeniowo, tworzy film), Helianthus Annuus Seed Oil* (olej z nasion słonecznika - wygładza, regeneruje, działa przeciwzapalnie i antyoksydacyjnie), Coco-Caprylate (emolient pochodzenia roślinnego - nawilża, natłuszcza, całkowicie bezpieczny dla skóry), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów - odnawia, odżywia, natłuszcza, nawilża, pełni funkcję ochronną), Argania Spinosa Kernel Oil* (olej arganowy - wzmacnia, regeneruje, nawilża, antyoksydant), Persea Gratissima Oil* (olej z awokado - regeneruje, nawilża, kondycjonuje), Prunus Armeniaca Kernel Oil* (olej z pestek moreli - nawilża, zmiękcza, wygładza), Sesamum Indicum Seed Oil* (olej sezamowy - nawilża, zmiękcza, wygładza, uelastycznia), Tocopherol (witamina E - nawilża, hamuje wypadanie, zapobiega podrażnieniom, antyoksydant), Parfum** (zapach), Limonene** (zapach), Linalool** (zapach), Geraniol** (zapach), Citral** (zapach).

*z rolnictwa ekologicznego
**składniki naturalnych olejków eterycznych


Opakowanie i konsystencja:




Olejek zamknięty jest w plastikowej, przezroczystej buteleczce z pompką o pojemności 50 ml, która z kolei mieści się w tekturowym kartoniku. Wszelkie informacje po polsku zamieszczone są na kartoniku. Nie ma co ukrywać szata graficzna przyciąga uwagę i ma się wrażenie, że obcujemy z produktem ekologicznym. Pompka działa sprawnie, ale dozuje zbyt dużą ilość produktu. Konsystencja typowa dla olejów, ale nie aż tak gęsta. Kolor - słomkowy.


Moja opinia:

Byłam bardzo ciekawa tego produktu i gdy udało mi się go wyłowić na jakiejś promce z niecierpliwością czekałam aż wykończę poprzednie serum. Z zapałem zabrałam się za testowanie i od razu wielkie rozczarowanie... 😞

Ale od początku. Wieczorem po umyciu włosów nałożyłam jedną pompkę olejku, tak jak radzi producent, na jeszcze wilgotne włosy. Rano obudziłam się z takim tłuszczykiem jakiego świat nie widział! No po prostu tragedia! Muszę wyjść z domu, spieszę się, a tu taka masakra. Jedyne co mogłam wtedy zrobić to związałam włosy w ciasnego koka i ruszyłam i tak już zresztą spóźniona...

Jedna pompka to zdecydowanie za dużo. Od tamtego incydentu naciskam pompkę tylko delikatnie, aby uwolniła minimalną ilość porównywalną do małych 2-3 kropelek. Tyle wystarczy aby zabezpieczyć dokładnie końcówki. O tym w jaki sposób to robię możecie przeczytać w TYM poście.

Tym tokiem myślenia można dojść do tego, że olejek jest bardzo wydajny :-D. Mnie to jakoś szczególnie nie cieszy. Fakt, że łatwo obciążyć nim włosy mocno mnie do niego zniechęca.





Za to skład jest wręcz idealny. Ze świecą szukać tak bogatego w oleje produktu do zabezpieczania włosów. Żadnych silikonów i ulepszaczy tylko same olejki, a naliczyłam ich aż 7. Podejrzewam, że właśnie ten bogaty skład jest winien mojemu obciążeniu.

Zapach też jest średni. Cytrusowy, ale mdły i mam wrażenie, że wącham coś co się zepsuło, ale taki zapach ma od otwarcia.

Znalazłam dla niego dwie alternatywy. Używanie go na końcówki może skończyć się mocnym obciążeniem, ale za to świetnie sprawdza się gdy dodaje go do masek. Do 1-2 łyżek maski dodaje 1 pompkę olejku i ewentualnie jakieś nawilżacze (unikam dodawania wtedy więcej emolientów). Olejek świetnie radzi sobie zastosowany w takiej formie. Włosy po użyciu są gładkie i bardzo błyszczące. Nie ma mowy o obciążeniu, bez względu czy zastosujemy maskę przed czy po myciu.

Drugi sposób jaki na niego znalazłam to dodawanie go do słabej odżywki, czyli do takiej, która nie do końca sprawdza się na włosach, bo jest zbyt lekka i nie dociąża. Wtedy mieszam porcje odżywki (wielkości powiedzmy orzecha) i jedną bądź pół pompki olejku już bezpośrednio na dłoni. Nakładam na włosy na 1-2 minutki po czym spłukuje. Zwykła, marna odżywka zmienia się w treściwą, dobrą odżywkę.




Znacie ten olejek? Zmuszona jestem go zdenkować, ale nie przypadł mi zanadto do gustu. 


Czytaj dalej

Instagram mix listopad

Zjedz mnie !


Listopad to jakiś wyjątkowo smakowity miesiąc w tym roku ;). Nie wiem jak to się stało, ale pojawia się u mnie coraz więcej jedzeniowych wpisów. Oczywiście tylko na instagramie, więc jak ktoś jeszcze mnie nie śledzi, a lubi pokucharzyć to zapraszam TU




Zacznę od moich ulubionych placków twarogowych. Idealny pomysł na śniadanie nie tylko dla nas, ale także dla maluchów. Moja mała Agata uwielbia te placuszki i pochłania je w większych ilościach niż ja 😲. Są puszyste, wilgotne i bardzo miękkie. Jakby ktoś poszukiwał przepisu to piszcie w komentarzach czy na priv. 




Kolejny pomysł na śniadanie to kefir / jogurt naturalny z sezonowymi owocami. Ja zawsze dodaję płatki owsiane (suche) lub ziarna. Jak nie mam dostępu do świeżych owoców sięgam po te suszone 😃. 




Jak jesteśmy już po śniadanku to czas na obiad. W listopadzie serwuje typowo jesienne przysmaki. Mam dobre, ekologiczne źródło dyni, więc w mojej kuchni nie zabraknie kremu z dyni, który uwielbiam :). 




Pierwszy raz robiłam leczo z kurczakiem. Zwykle sięgałam po kiełbaskę, ale ta wersja z drobiem jest równie ciekawa. 




Na koniec kulinariów zostawiłam deser 💖. Najlepsze, rozpływające się w ustach brownie 💓. Kocham uwielbiam 😍. Ciasto zeszło w jeden dzień...




Teraz czas na trochę kosmetyków, w końcu to blog beauty... Pierwszy raz na mojej stronie mogliście zobaczyć ulubieńców kosmetycznych. Pojawiło się tam kilka perełek, a jedną z nich jest właśnie ta odżywka do paznokci. Zachęcam do obejrzenia TU.




Nowości od Alterra tak kuszą szatą graficzną, że nie sposób przejść obojętnie 😮. Upolowałam kawowy peeling do ciała, który już jest moim must have. Szampon z węglem użyłam po raz pierwszy wczoraj, więc nie chcę opisywać pierwszych wrażeń. Po recenzję zapraszam za jakiś czas. Z kolei krem do rąk to zapachowy niewypał. Nie mogę się do niego przekonać właśnie przez ciężką do określenia woń...




Nad moim ukochanym kremem nr 9 mogłabym się zachwycać godzinami jednak nie mamy tyle czasu... Recenzję mogłyście zobaczyć TU.




Kocie oko, z którego nie do końca jestem zadowolona, ale mimo wszystko pokazuję. Więcej fotek w tym poście.




Jakby ktoś zapomniał jak wyglądam to... oczywiście żartuje 😸 nowa fryzura po prostu zmusza mnie do ciągłego zachwytu i selfie 😜


A jak Wam minął listopad ? 😀



Czytaj dalej