Strony

Sztuczne rzęsy zamknięte w tuszu do rzęs ? Niemożliwe ? A jednak ! - DELIA New Look 3D Lashes Mascara - Tusz do rzęs o efekcie 3D

Nieziemsko prosta aplikacja i efekt jak z reklamy...



Tusz do rzęs Delia New Look 3D Lashes używam już 10 miesięcy (!!!) i aktualnie dobijam do dna. Czas Wam przedstawić jeden z lepszych jaki dotąd stosowałam tusz do rzęs ! Tak wiem mówiłam to już przy kilku tuszach Eveline. Też je bardzo lubię, ale ten z Delia to jakiś kosmos. Ale o tym za chwilę 😉.


Opis produktu:

Nowość od marki Delia - New Look 3D Lashes Mascara– tusz do rzęs o efekcie trójwymiarowości: ekstremalne pogrubienie, podkręcenie oraz wydłużenie. Produkt nadaje efekt otwartego oka a intensywna czerń podkreśla i przyciąga spojrzenie.





Odpowiednio wyprofilowana w postaci stożka, silikonowa szczoteczka zapewnia precyzyjne i dokładne pokrycie rzęs od nasady po same końce.

Kremowa konsystencja idealnie rozprowadza się po rzęsach, otulając każdą z osobna, nie kruszy się i nie odbija na powiece


Cena: ok. 15 zł za 12 ml.


Opakowanie i konsystencja:



Tusz mieści się w standardowej tubce ze szczoteczką o pojemności 12 ml. Szczotka wykonana jest z silikonu i ma kształt stożka. Konsystencja jest odpowiednia - ani zbyt rzadka ani za gęsta. Kolor - mocna wyraźna czerń.


Moja opinia:



Zacznę od aplikacji. Tusz ma bardzo fajną szczotkę, która nabiera odpowiednią ilość do nałożenia na rzęsy zarówno górne jak i dolne. Bardzo ładnie rozkłada produkt bez grudek. Można budować warstwy bez sklejania. Jednak u mnie jedna w zupełności wystarcza.

Bardzo miło zaskoczył mnie fakt, że produkt się nie osypuje. Nawet teraz, gdy konsystencja zdecydowanie stężała (mam go od 10 miesięcy!) nie znajduje okruchów na policzkach nawet po intensywnym dniu.


Efekt po trzech muśnięciach


Tusz rozczesuje, wydłuża, pogrubia i zagęszcza rzęsy. Daje piękny efekt sztucznych rzęs. Kilka osób zwróciło na niego uwagę, gdy miałam go na rzęsach. Zdecydowanie robi wrażenie, dlatego bardzo martwi mnie, że już właściwie dobiłam do dnia 😢.




Ceny waha się w granicach 15 zł i nie da się jej porównać do jakości. Za takie pieniądze spodziewałam się czegoś ok, ale bez szału, a otrzymałam, moim zdaniem, maskarę wszech czasów. Zerknijcie tylko na opinie na wizażu TU.

Tusz Delia New Look 3D Lashes nie jest produktem wodoodpornym, więc uważajcie w deszczowe dni, żeby nie skończyć z "pandą" 😕. Mi to akurat nie przeszkadza, bo nie przepadam za tuszami wodoodpornymi. Uprzedzę od razu pytania - produkt nie rozpływa się na powiekach pod wpływem ciepła.




Maskara urzekła mnie przede wszystkim niezwykle łatwą aplikacją ! Wystarczą trzy muśnięcia i gotowe. Efekt jak z reklamy. Ponadto trwałość i brak osypywania 👌. 👀


Kto już miał przyjemność poznać się z tuszem Delia New Look 3D Lashes ?? :)


Czytaj dalej

Nie oceniaj produktu po ... zapachu 😏 - MGIEŁKA DO TWARZY OCZAROWA ODŚWIEŻAJĄCO-OCZYSZCZAJĄCA DO CERY TŁUSTEJ I MIESZANEJ

Nie oceniaj produktu po ... zapachu 😏



Pamiętacie mój wychwalający wpis z karotenowym kremem do twarzy od Fitomed ? Jeśli nie to koniecznie nadróbcie zaległości. Mam ogromny sentyment do tej firmy, która co jakiś czas wprowadza na rynek na prawdę świetne kosmetyki o rewelacyjnym naturalnym składzie. Dzisiaj chce poruszyć kolejny temat z ich udziałem. Mgiełka oczarowa odświeżająco-oczyszczająca do cery tłustej i mieszanej. 


Opis produktu:

Najważniejsze składniki: hydrolat oczarowy Ecocert (30%), pantenol, alantoina, olejek „neroli”.

Działanie:

- zmniejsza zaczerwienienie i objawy naczynkowe,
- łagodnie ściąga rozszerzone pory,
- rozjaśnia i tonizuje skórę.

Przeznaczenie: do cery mieszanej, tłustej, naczynkowej. Polecany również do nawilżania twarzy dla osób pracujących przy komputerach oraz w klimatyzowanych pomieszczeniach. Mgiełkę można stosować na makijaż.


Cena: 14 zł za 200 ml Fitoteka 


Skład:

Aqua (woda), Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Leaf Water (hydrolat z liści oczaru - działa ściągająco, antybakteryjnie, łagodząco, regenerująco, odświeża, zmniejsza zaczerwienienie skóry, wzmacnia i zwęża naczynka, reguluję pracę gruczołów łojowych, zmniejsza produkcję sebum), Panthenol (prowitamina B5 - nawilża, łagodzi podrażnienia, przyspiesza gojenie, koi), 




Allantoin (alantoina - działa przeciwzapalnie, regenerująco, nawilżająco, łagodzi podrażnienia, przyspiesza gojenie, odblokowuje pory, wygładza, zmiękcza), Peg-40 Hydrogenated Castor Oil (utwardzony olej rycynowy - substancja odtłuszczająca i oczyszczająca), Sodium Hydroxide (wodorotlenek sodu - regulator pH), Phenoxyethanol (konserwant) (and) Ethylhexylglycerin (naturalny konserwant, łagodny humektant), Parfum zapach, Linaloole zapach, C.I.19140 barwnik. 


Opakowanie i konsystencja:



Mgiełka zamknięta jest w plastikowej przezroczystej buteleczce z atomizerem o pojemności 200 ml. Atomizer działa sprawnie i rozpyla dużą chmurę. Mgiełka konsystencją przypomina gęstość wody. Barwą przywodzi na myśl lekko zaparzoną herbatę. Woń - dość dyskusyjna.


Moja opinia:



Zacznę od najmniej przyjemnej cechy tego produktu. Zapach 😕. Nie ma co ukrywać jest... intensywny i moim zdaniem niezbyt zachęcający 😟. Wiem, że kierowanie się zapachem w obliczu na prawdę fajnie działającego produktu jest błahe. Jednak dla mnie woń produktu zawsze odgrywa istotną rolę. Nie przepadam za mocnymi zapachami w kosmetykach do twarzy, a najlepiej jeśli są po prostu bezzapachowe. Początkowo woń mgiełki mnie drażniła, ale fakt, że nie utrzymuje się właściwie wcale na skórze motywowało mnie do dalszego testowania. I cieszę się, że nie odrzuciłam jej z powodu męczącego zapachu.




Produkt aplikuję na wcześniej umytą twarz. Wstrzymuję oddech i rozpylam mgiełkę trzy razy naciskając pompkę. Czekam aż produkt się wchłonie. Trwa to powiedzmy około minuty. Następnie nakładam ulubiony krem, czyli ostatnio - Mój Krem nr 9. Buzia gotowa jest na przyjęcie makijażu, bądź na podbój świata z nieumalowaną facjatą 😃🙋😼.

Cera po użyciu mgiełki jest odświeżona, gładka, nawilżona i napięta. Pisząc napięta nie mam na myśli nic złego. Jest po prostu zwarta i sprężysta.




Mgiełka świetnie utrzymuje makijaż i mam wrażenie, że opóźnia błyszczenie w strefie T.

Producent zapewnia, że można stosować ją na makijaż. Ja nigdy tego nie robiłam, więc nie wiem jak się zachowa.

W czasie 4 miesięcznego stosowania produkt mnie nie uczulił ani nie podrażnił. Nie wpłynął na pojawienie się wyprysków. Zwróćcie uwagę na zużytą ilość. Mgiełkę rozpylałam codziennie, a w buteleczce ubyło na prawdę niewiele 😮 😉. 


Co myślicie o tej mgiełce ? Stosujecie takie produkty ? 😏


Czytaj dalej

Hybryda - Color Vishine nr 124 pastel roses, Bling nr 01 nude

Pastelowe




Manicure, który wykonałam mojej siostrze wyjątkowo przypadł mi do gustu 💖. Kolorystyka idealnie do siebie pasuje, a naklejki dodają mu dziewczęcego uroku. Bardzo prosty i niezwykle śliczny mani utrzymany w pastelach.




Użyłam bazy i topu Semilac, z kolei lakiery to Bling nr 01, czyli cielisty nude. Drugi to Color Vishine nr 124, czyli pastelowy jasny róż. Do pełnego krycia oba lakiery potrzebowały czterech warstwy.






Jak Wam się podobają takie dziewczęce pazurki ? 😃


Czytaj dalej

Kosmetyki drogeryjne - Mówię Jak jest ! - Alterra olejek do włosów z pestek moreli - Czy to dobry produkt do zabezpieczania końcówek?

Ekologiczny olejek z pestek moreli do zabezpieczania końcówek włosów




Zapraszam Was na kolejny wpis z serii Kosmetyki Drogeryjne - Mówię Jak Jest ! Dzisiaj przybliżę Wam olejek z pestek moreli do włosów od Alterra. Czy sprawdził mi się do zabezpieczania końcówek ? O tym poniżej 😉.


Opis produktu:

Każdy włos zasługuje na indywidualną pielęgnację. Do produkcji tego olejku do włosów użyto wysokowartościowych produktów roślinnych, takich jak ekologiczny olejek z pestek moreli, ekologiczny olejek arganowy oraz ekologiczny olejek sezamowy. Wysokowartościowe olejki ułatwiają rozczesywanie włosów oraz nadają im połysk.





Produkt Alterra spełnia surowe kryteria organizacji Natrue. Nie zawiera sztucznych barwników, substancji zapachowych i konserwantów. Bez silikonów, parafiny i innych produktów ropopochodnych. Przebadany dermatologicznie.


Cena: w promocji 10 zł za 50 ml w Rossmann


Skład:




Glycine Soja Oil* (olej sojowy - nawilża, działa przeciwstarzeniowo, tworzy film), Helianthus Annuus Seed Oil* (olej z nasion słonecznika - wygładza, regeneruje, działa przeciwzapalnie i antyoksydacyjnie), Coco-Caprylate (emolient pochodzenia roślinnego - nawilża, natłuszcza, całkowicie bezpieczny dla skóry), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów - odnawia, odżywia, natłuszcza, nawilża, pełni funkcję ochronną), Argania Spinosa Kernel Oil* (olej arganowy - wzmacnia, regeneruje, nawilża, antyoksydant), Persea Gratissima Oil* (olej z awokado - regeneruje, nawilża, kondycjonuje), Prunus Armeniaca Kernel Oil* (olej z pestek moreli - nawilża, zmiękcza, wygładza), Sesamum Indicum Seed Oil* (olej sezamowy - nawilża, zmiękcza, wygładza, uelastycznia), Tocopherol (witamina E - nawilża, hamuje wypadanie, zapobiega podrażnieniom, antyoksydant), Parfum** (zapach), Limonene** (zapach), Linalool** (zapach), Geraniol** (zapach), Citral** (zapach).

*z rolnictwa ekologicznego
**składniki naturalnych olejków eterycznych


Opakowanie i konsystencja:




Olejek zamknięty jest w plastikowej, przezroczystej buteleczce z pompką o pojemności 50 ml, która z kolei mieści się w tekturowym kartoniku. Wszelkie informacje po polsku zamieszczone są na kartoniku. Nie ma co ukrywać szata graficzna przyciąga uwagę i ma się wrażenie, że obcujemy z produktem ekologicznym. Pompka działa sprawnie, ale dozuje zbyt dużą ilość produktu. Konsystencja typowa dla olejów, ale nie aż tak gęsta. Kolor - słomkowy.


Moja opinia:

Byłam bardzo ciekawa tego produktu i gdy udało mi się go wyłowić na jakiejś promce z niecierpliwością czekałam aż wykończę poprzednie serum. Z zapałem zabrałam się za testowanie i od razu wielkie rozczarowanie... 😞

Ale od początku. Wieczorem po umyciu włosów nałożyłam jedną pompkę olejku, tak jak radzi producent, na jeszcze wilgotne włosy. Rano obudziłam się z takim tłuszczykiem jakiego świat nie widział! No po prostu tragedia! Muszę wyjść z domu, spieszę się, a tu taka masakra. Jedyne co mogłam wtedy zrobić to związałam włosy w ciasnego koka i ruszyłam i tak już zresztą spóźniona...

Jedna pompka to zdecydowanie za dużo. Od tamtego incydentu naciskam pompkę tylko delikatnie, aby uwolniła minimalną ilość porównywalną do małych 2-3 kropelek. Tyle wystarczy aby zabezpieczyć dokładnie końcówki. O tym w jaki sposób to robię możecie przeczytać w TYM poście.

Tym tokiem myślenia można dojść do tego, że olejek jest bardzo wydajny :-D. Mnie to jakoś szczególnie nie cieszy. Fakt, że łatwo obciążyć nim włosy mocno mnie do niego zniechęca.





Za to skład jest wręcz idealny. Ze świecą szukać tak bogatego w oleje produktu do zabezpieczania włosów. Żadnych silikonów i ulepszaczy tylko same olejki, a naliczyłam ich aż 7. Podejrzewam, że właśnie ten bogaty skład jest winien mojemu obciążeniu.

Zapach też jest średni. Cytrusowy, ale mdły i mam wrażenie, że wącham coś co się zepsuło, ale taki zapach ma od otwarcia.

Znalazłam dla niego dwie alternatywy. Używanie go na końcówki może skończyć się mocnym obciążeniem, ale za to świetnie sprawdza się gdy dodaje go do masek. Do 1-2 łyżek maski dodaje 1 pompkę olejku i ewentualnie jakieś nawilżacze (unikam dodawania wtedy więcej emolientów). Olejek świetnie radzi sobie zastosowany w takiej formie. Włosy po użyciu są gładkie i bardzo błyszczące. Nie ma mowy o obciążeniu, bez względu czy zastosujemy maskę przed czy po myciu.

Drugi sposób jaki na niego znalazłam to dodawanie go do słabej odżywki, czyli do takiej, która nie do końca sprawdza się na włosach, bo jest zbyt lekka i nie dociąża. Wtedy mieszam porcje odżywki (wielkości powiedzmy orzecha) i jedną bądź pół pompki olejku już bezpośrednio na dłoni. Nakładam na włosy na 1-2 minutki po czym spłukuje. Zwykła, marna odżywka zmienia się w treściwą, dobrą odżywkę.




Znacie ten olejek? Zmuszona jestem go zdenkować, ale nie przypadł mi zanadto do gustu. 


Czytaj dalej

Instagram mix listopad

Zjedz mnie !


Listopad to jakiś wyjątkowo smakowity miesiąc w tym roku ;). Nie wiem jak to się stało, ale pojawia się u mnie coraz więcej jedzeniowych wpisów. Oczywiście tylko na instagramie, więc jak ktoś jeszcze mnie nie śledzi, a lubi pokucharzyć to zapraszam TU




Zacznę od moich ulubionych placków twarogowych. Idealny pomysł na śniadanie nie tylko dla nas, ale także dla maluchów. Moja mała Agata uwielbia te placuszki i pochłania je w większych ilościach niż ja 😲. Są puszyste, wilgotne i bardzo miękkie. Jakby ktoś poszukiwał przepisu to piszcie w komentarzach czy na priv. 




Kolejny pomysł na śniadanie to kefir / jogurt naturalny z sezonowymi owocami. Ja zawsze dodaję płatki owsiane (suche) lub ziarna. Jak nie mam dostępu do świeżych owoców sięgam po te suszone 😃. 




Jak jesteśmy już po śniadanku to czas na obiad. W listopadzie serwuje typowo jesienne przysmaki. Mam dobre, ekologiczne źródło dyni, więc w mojej kuchni nie zabraknie kremu z dyni, który uwielbiam :). 




Pierwszy raz robiłam leczo z kurczakiem. Zwykle sięgałam po kiełbaskę, ale ta wersja z drobiem jest równie ciekawa. 




Na koniec kulinariów zostawiłam deser 💖. Najlepsze, rozpływające się w ustach brownie 💓. Kocham uwielbiam 😍. Ciasto zeszło w jeden dzień...




Teraz czas na trochę kosmetyków, w końcu to blog beauty... Pierwszy raz na mojej stronie mogliście zobaczyć ulubieńców kosmetycznych. Pojawiło się tam kilka perełek, a jedną z nich jest właśnie ta odżywka do paznokci. Zachęcam do obejrzenia TU.




Nowości od Alterra tak kuszą szatą graficzną, że nie sposób przejść obojętnie 😮. Upolowałam kawowy peeling do ciała, który już jest moim must have. Szampon z węglem użyłam po raz pierwszy wczoraj, więc nie chcę opisywać pierwszych wrażeń. Po recenzję zapraszam za jakiś czas. Z kolei krem do rąk to zapachowy niewypał. Nie mogę się do niego przekonać właśnie przez ciężką do określenia woń...




Nad moim ukochanym kremem nr 9 mogłabym się zachwycać godzinami jednak nie mamy tyle czasu... Recenzję mogłyście zobaczyć TU.




Kocie oko, z którego nie do końca jestem zadowolona, ale mimo wszystko pokazuję. Więcej fotek w tym poście.




Jakby ktoś zapomniał jak wyglądam to... oczywiście żartuje 😸 nowa fryzura po prostu zmusza mnie do ciągłego zachwytu i selfie 😜


A jak Wam minął listopad ? 😀



Czytaj dalej

Kosmetyki drogeryjne - Mówię Jak Jest ! - Odżywka Garnier Fructis Oil Repair 3

Do włosów zniszczonych, suchych i łamliwych




Zaczynam nową serię wpisów ! Recenzje kosmetyków drogeryjnych przewijają się u mnie na blogu dość często i ze statystyk wiem, że często ich poszukujecie. Zdecydowałam się, że będą one opatrzone specjalnym tytułem "Kosmetyki drogeryjne - Mówię Jak Jest!". Pod tym hasłem będziecie mogli odnaleźć moje recenzje dotyczące produktów np. z Rossmanna, Natury, Hebe i wielu innych drogerii internetowych. Oczywiście wpisy były, są i będą tworzone bez ściemy. Tylko moje prawdziwe i rzetelne odczucia co do produktów. 

Serię wpisów zaczynam od odżywki Garnier Fructis Oil Repair 3.


Opis produktu:

Fructis Oil Repair3, to moc trzech olejków dla odbudowy i odżywienia. Formuła z 3 olejkami potrójnie pielęgnuje włókna włosów, by je odbudować i zapobiec ich łamliwości. 
1. Olejek z oliwek: dla blasku 
2. Olejek z awokado: dla włosów jedwabiście miękkich w dotyku
3. Olejek z karité: dla spektakularnie gładkich włosów 

Odżywione i odbudowane włosy stają się miękkie, jedwabiste, pełne blasku i łatwe w rozczesywaniu.


Cena: ok. 9zł za 200 ml w Rossmann, markety, Drogeria Natura


Skład:



Aqua/Water (woda), Cetearyl Alcohol (emolient pozyskiwany z oleju kokosowego - tworzy film, zapobiega odparowywaniu wody), Behentrimonium Chloride (konserwant / antystatyk), Cetyl Esters (tworzy film, zapobiega odparowywaniu wody, wygładza), Niacinamide (witamina B3 - nawilża, uelastycznia, działa przeciwstarzeniowo), Saccharum Officinarum Extract/Sugar Cane Extract (wyciąg z trzciny cukrowej - nawilża i odżywia), Olea Europaea Oil/Olive Fruit Oil (oliwa z oliwek - odżywia, wzmacnia, nawilża, regeneruje), Trideceth-6 (substancja myjąca / emulgator), Chlorhexidine Digluconate (substancja bakteriobójcza i bakteriostatyczna), Limonene (zapach), Camellia Sinensis Leaf Extract (macerat z zielonej herbaty - działa ściągająco, antybakteryjnie i nawilżająco), Linalool (zapach), Benzyl Salicylate (naturalny filtr przeciwsłoneczny / zapach), Benzyl Alcohol (rozpuszczalnik, zapach, konserwant), Amodimethicone (silikon usuwalny łagodnym szamponem - wygładza, zmiękcza, nadaje połysk), Isopropyl Alcohol (rozpuszczalnik / konserwant - działa odtłuszczająco, oczyszczająco; TO ZŁO), Pyrus Malus Extract/Apple Fruit Extract (olej z pestek jabłka - rozjaśnia, nawilża, wygładza), Pyridoxine HCl (witamina B6 - kondycjonuje, pełni role filtra przeciwsłonecznego, działa antybakteryjnie i antyoksydacyjnie), Persea Gratissima Oil/Avocado Oil (olej awokado - pielęgnuje i regeneruje), Butyrospermum Parkii Butter/Shea Butter (masło shea - naturalny filtr UV, koi, nawilża, nadaje połysk, zmiękcza, wygładza), Citric Acid (kwas cytrynowy - naturalny konserwant), Butylphenyl Methylpropional (zapach), Cetrimonium Chloride (antystatyk - wygładza, zapobiega splątywaniu, nadaje połysk, wydłuża trwałość produktu), Citrus Medica Limonum Peel Extract/Lemon Peel Extract (wyciąg ze skórki cytryny - wygładza, zmiękcza, dezynfekuje), Hexyl Cinnamal (zapach), Parfum/Fragrance (zapach) (FIL C169842/1 barwnik).


Opakowanie i konsystencja:




Odżywka zamknięta jest w plastikowej, żółtej butelce na zatrzask o pojemności 200 ml. Butelka jest poręczna i wygodna tylko ten zatrzask sprawia kłopoty. Przy zamykaniu trzeba mocno dociskać wieczko, żeby zaskoczyło. Odżywka jest dość gęsta, koloru białego.


Moja opinia:

Lubię ten specyfik. Za woń. Za konsystencje. Za łatwą aplikacje. Zapach ma cudowny, jakiś taki cytrusowo-słodki. Mogłabym go wąchać długo i na pewno szybko by mi się nie znudził.





Konsystencja jest gęsta, odżywkę aplikuje się bardzo łatwo. Nie spływa podczas nakładania i co bardzo ważne dla mnie - delikatnie pieni się, a więc dłonie suną po włosach bez przeszkód.

Włosy już podczas płukania są gładkie i niesplątane. Po wysuszeniu efekt pozostaje. Włosy błyszczą, wyglądają na nawilżone, są miękkie w dotyku i łatwo się rozczesują. Odżywka dociąża włosy, ale ich nie obciąża. Końcówki są zdyscyplinowane, a włosy lekkie i puszyste.





Wydajność jest średnia. Żeby rozprowadzić ją na całych włosach (pomijając skalp) muszę użyć jednorazowo wielkość orzecha włoskiego.

Skład... Cóż nie jest to jakieś cudo :) bardzo dużo konserwantów, rozpuszczalników i zapachów (czyli wiemy już dlaczego tak pięknie pachnie :D). Oliwa z oliwek znajduje się koło połowy składu, z kolei pozostałe dwa, czyli olej awokado i masło shea daleko po połowie.  Substancja, która mnie niepokoi to z pewnością Isopropyl Alkohol. Może wysuszać i powodować alergie. Fakt, że znajduje się w tej odżywce zachwiał moje pozytywne nastawienie do niej. Na plus zaliczam, że odżywka posiada kilka ciekawych ekstraktów, łatwo zmywalny silikon, kilka emolientów oraz witaminy B3 i B6.

Ostatnia odżywka z Garniera jaką miałam okazje używać to TA i miałam co do niej mieszane uczucia. Jeśli chodzi o działanie to Garnier Oil Repair 3 okazała się zdecydowanie lepsza od poprzedniej :)



Macie ulubione odżywki z Garniera? Co polecacie? :) Jak Wam się podoba nowa seria wpisów ? :)


Czytaj dalej

Jak zatrzymać lato na dłużej ? - Mój krem nr 9 karotenowy odżywczo-nawilżający do cery mieszanej

Mój krem to ... krem nr 9



Zastanawiałaś się kiedyś jak zatrzymać piękną i promienną cerę na dłużej ? Jest to możliwe nawet, gdy lato już się skończyło. Dzisiaj przychodzę do Was z kremem, który nie przez przypadek tak długo czekał na swoją recenzję. Chciałam go przetestować w na prawdę wymagających warunkach. Pierwsza połowa jesieni była tak ciepła i słoneczna, że postanowiłam czekać dłużej. Aktualnie mamy już jakiś czas iście późno-jesienną pogodę. Temperatura waha się w granicach 4 stopni, wieje chłodny wiatr, a niekiedy pada deszcz / śnieg ! Myślę że to warunki idealne by sprawdzić czy Mój Krem nr 9 Fitomed nadaje się na każdą pogodę. Zatem ? Najpierw przedstawię kilka podstawowych informacji.


Opis produktu:

Najważniejsze składniki: olej marchwiowy, masło kakaowe, świeży ekstrakt z nagietka, hydrolat oczarowy, olej z awokado, olej migdałowy.




Działanie: 

- odżywia,
- nawilża,
- powoduje przejściową koloryzację skóry,
- zapewnia cerze słoneczny blask,
- naturalnie chroni przed promieniami UV.


Skład:

Aqua (woda), Hamamelis Virginiana Flower Water (hydrolat z kwiatów oczaru - działa ściągająco, antybakteryjnie, łagodząco, gojąco, regenerująco, zmniejsza zaczerwienienia, reguluje prace gruczołów łojowych, zmniejsza produkcję sebum), Theobroma Cacao Seed Butter (masło z nasion kakaowca - natłuszcza, wspomaga produkcję kolagenu, poprawia jędrność i elastyczność skóry), Persea Gratissima Oil (olej z awokado - natłuszcza, regeneruje, odżywia, wzmacnia, uelastycznia), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów - natłuszcza, odżywia, regeneruje, wygładza, chroni), Linum Usitalissimum Seed Extract (ekstrakt z nasion lnu - nawilża, łagodzi podrażnienia, wygładza, zmiękcza), Daucus Carota (Carrot Tissue) Oil (olej z marchwi - poprawia elastyczność, regeneruje, nawilża i natłuszcza), Helianthus Annus Seed Oil (olej z nasion słonecznika - odżywia, natłuszcza, łagodzi podrażnienia, działa przeciwzapalnie),




Helichrysum Italicum Extract (wyciąg z kwiatów kocanki włoskiej - zmniejsza opuchnięcia i zaczerwienienia, regeneruje, przyspiesza gojenie, redukuje stany alergiczne), Calendula Officinalis Flower Extract (wyciąg z kwiatów nagietka lekarskiego - łagodzi oparzenia, odmrożenia, wypryski, wysypki alergiczne i świąd, przyspiesza gojenie, działa ściągająco i oczyszczająco), Hydroxyethyl Acrylate (zagęstnik), Sodium Hyaluronate (pochodna kwasu hialuronowego - intensywnie nawilża, zmiękcza, wygładza), Glycerin (gliceryna - nawilża), Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer (zagęstnik), Panthenol (prowitamina B5 - koi, przyspiesza gojenie, nawilża, regeneruje), Trilaureth-4-Phosphate Caprylic/Capric Triglyceride (stabilizator emulsji), Peg-7 Glyceryl Cocoate (emulgator), Phenoxyethanol (konserwant), Ethylhexylglycerine (naturalny konserwant).


Cena: 27 zł za 50 ml TUTAJ


Opakowanie i konsystencja:



Mój Krem nr 9 zamknięty jest w plastikowym słoiczku (o pojemności 50 ml) o charakterystycznej spokojnej kolorystyce. Produkt jest średniej gęstości. Nie jest przez to zbyt wydajny, ale zdecydowanie łatwiejszy w aplikacji. Krem wyróżnia się przepiękną żółtą barwą.


Moja opinia:



Na początek chciałabym Wam wspomnieć, że już kiedyś miałam okazję stosować krem do twarzy z firmy Fitomed i był to Mój Krem nr 6. Tutaj znajdziecie dokładną recenzję. W skrócie powiem tylko że byłam nim oczarowana. Produkt spisał się w 100 %, dlatego zdecydowałam się na kolejny z tej właśnie linii.




Mój krem nr 9 aplikuje codziennie rano po uprzednim umyciu twarzy i użyciu toniku bądź mgiełki (o mgiełce Fitomed przeczytacie już niebawem). Potrzebuję dość solidnej porcji na pokrycie twarzy i szyi. Nie martwię się nadmiarem, bo krem bardzo szybko się wchłania. Nie pozostawia tłustej warstwy tylko aksamitne wykończenie.




Pierwsze na co od razu można zwrócić uwagę to fakt, że specyfik faktycznie nadaje promienny blask twarzy. Za sprawą żółtej barwy wydobywa delikatnie złoty odcień cery i rozpromienia ją.

Buzia po użyciu jest gładka, odżywiona i nawilżona. Wszelkie przesuszenia są pod kontrolą. Skóra jest elastyczna i miękka.




Kosmetyk sprawdził mi się bardzo dobrze w letnie ciepłe dni. Tak samo było, gdy temperatura spadła, wiał silny wiatr i padał deszcz. Poradził sobie z mocno przesuszoną skórą i ukoił podrażnienia.

Okazało się, że Mój Krem nr 9 jest świetną, nawilżającą bazą pod makijaż. Nie roluje i nie waży podkładu.




Jak wiecie jestem posiadaczką cery mieszanej i skłonnej do szałowego blasku w strefie T, dlatego też zdecydowałam się na kosmetyk do cery mieszanej. Myślę, że spełnił swoje zadanie, bo buzia w makijażu utrzymuje mi się bez błysku jakieś 4 h. Później wystarczy lekko przypudrować nos.




Produkt nie podrażnił ani nie uczulił mojej cery. Nie powodował powstawania wyprysków.


Znalazłam kolejny ulubiony krem do którego będę wracać :) A Wy ? Znacie serię kremów od Fitomed ?


Czytaj dalej