Mineralny puder matujący City Matt
Miałyście kiedykolwiek pudry w kamieniu od Lirene? Ja niestety nie. Zazwyczaj wybieram ich fluidy i bardzo sobie chwale, np. matujący, rozświetlający lub ostatnią nowość No Mask. Ale dzisiaj nie o tym tylko właśnie o mineralnym pudrze City Matt, który jest małą perełką w moich zbiorach kosmetycznych. Zacznijmy od szczegółów.
Opis produktu:
Puder zapewnia matowe i aksamitne wykończenie makijażu. Lekka konsystencja sprawia, że kosmetyk równomiernie się rozprowadza i dopasowuje do koloru skóry, a makijaż wygląda naturalnie i świeżo. Zawarta w pudrze alga koralowca nie tylko absorbuje sebum, matując skórę, ale również chroni ją przed wolnymi rodnikami. Puder jest odpowiedni dla każdego rodzaju cery.
Cena: ok. 23 zł za 9 g w np. Rossmann
Skład:
Talc (talk - matuje), Mica (mika - wchłania sebum, nadaje jedwabistość i połyskujące drobinki), Aluminum Starch Octenylsuccinate (matuje, absorbuje nadmiar sebum, może uczulać), Magnesium Stearate (emulgator/wypełniacz), Nylon-12 (redukuje błyszczenie skóry, zapobiega rolowaniu się produktu na skórze, hipoalergiczny), Caprylic/Capric Triglyceride (poprawia konsystencje preparatu), Ethylhexyl Palmitate (nadaje elastyczność, zapobiega kruszeniu), Phenoxyethanol (konserwant), Bis-Diglyceryl Polyacyladipate-1 (emolient - poprawia konsystencję), Caprylyl Glycol (humektant - nawilża, natłuszcza), Benzyl Alcohol (zapach), Hexylene Glycol (konserwant), Parfum (zapach), Dimethicone (emolient - wygładza), Lithothamnium Calcareum Extract (ekstrakt z alg czerwonych - działanie nawilżające, łagodzące), Mannitol (zmniejsza łojotok i stany zapalne, działa bakteriobójczo), Hexyl Cinnamal (zapach), Dehydroacetic Acid (konserwant), Alpha-Isomethyl Ionone (zapach), Benzyl Salicylate (zapach), Butylphenyl Methylpropional (zapach), Diatomeaceous Earth (ziemia okrzemkowa - posiada właściwości oczyszczające, rewitalizujące, przywracające blask, wygładzające), Linalool (zapach), Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde (zapach), Limonene (zapach), Hydroxycitronellal (zapach), Benzyl Benzoate (zapach), Maltodextrin (stabilizator), Zinc Sulphate (substancja wiążąca, poprawiająca przyczepność), Geraniol (zapach), +/- CI 77492, CI 77491, CI 77499, CI 77891, CI 77007, CI 75470 (barwniki).
Puder mieści się w klasycznym, otwieranym na zatrzask, opakowaniu. Przy kilku pierwszych otwarciach należy uważać na paznokcie, bo można je połamać :-D. Przy kolejnych kilku razach wieczko otwiera się z gracją bez problemu. Opakowanie odporne na upadki - wypróbowałam co prawda niespecjalnie i z niezbyt dużej wysokości, ale na szczęście nie ucierpiał ani puder ani opakowanie. Co do konsystencji, jest ona typowa dla pudrów prasowanych. Lekkie muśniecie pędzla uwalnia dużą mgiełkę pyłku. Produkt dobrze trzyma się pędzla, lecz mimo wszystko pyłu jest bardzo dużo, co nie każdemu będzie odpowiadało.
Działanie:
Pierwsze na co zwróciłam uwagę to to, że puder matujący ma drobinki rozświetlające. Do tej pory nie spotkałam się, aby te kwestie były łączone. Mi osobiście w ogóle to nie przeszkadza, bo dzięki tym drobinkom mogę zrezygnować z rozświetlacza przez co skóra nie jest zanadto obciążona, a mimo to matowa i promienna. Ale zdaje sobie sprawę, ze nie każdemu będzie to odpowiadało. Osoby nastawione na idealny mat bez połysku powinny zrezygnować z zakupu tego właśnie pudru.
City Matt stanowi świetne wykończenie makijażu. Twarz jest aksamitnie gładka, matowa i rozpromieniona. Używałam go z podkładem No Mask i stanowił świetne połączenie. Z kolei teraz, w upalne dni, rezygnuję z podkładu i na twarz kładę tylko mineralny puder matujący po uprzednim nałożeniu kremu nawilżającego. I wiecie co? Jestem bardzo zadowolona ! Nic nie spływa, puder jest dobrym podkładem dla różu czy brązera, który nie rozpływa się po buzi tylko tworzy delikatną mgiełkę na niej, mimo panującego gorąca i 30 stopniowego upału. Nie daje efektu maski i nie podkreśla zmarszczek.
Natomiast jeśli chodzi o mat... Mogę z czystym sumieniem przyznać, że jest na prawdę przyzwoity ! Puder bez poprawek utrzymuje się w całkiem niezłym stanie nawet do 6 h. Co w moim przypadku jest fenomenem, bo cera w strefie T potrafiła "zabłysnąć" już po 2 h od nałożenie jakiegoś innego produktu. Później wystarczy użyć bibułek matujących i na nowo "przypudrować nosek".
Kolor jest transparentny. Dopasowuje się do koloru mojej twarzy i współgra zarówno z cera bladą (przed opalaniem) jak i muśnięta słońcem.